27.09.2014

XIV

Domek położony był nad samym jeziorkiem, dlatego koło godziny 18, bo nie było już takiego upału, razem z Justinem postanowiliśmy się tam wybrać. Wzięliśmy koc do leżenia i poszliśmy.
- To co, idziemy się kąpać? - spytał szatyn, gdy rozłożyłam koc na piasku.
- I tak nie mam stroju. - wzruszyłam ramionami.
- Ale masz bieliznę, więc jeśli teraz się nie rozbierzesz, to Cię wrzucę. - zdjął koszulkę oraz swoje spodenki, tym samym pozostając w bokserkach. Mimowolnie przygryzłam dolną wargę, wpatrując się w jego umięśnione ciało oraz tatuaże. Ten człowiek był, jest i będzie idealny, z wyglądu, jak i z charakteru.
Justin zaczął się do mnie zbliżać z głupawym uśmieszkiem na ustach, więc ja szybko zrobiłam parę kroków do tyłu i zdjęłam z siebie sukienkę, którą rzuciłam na koc, jednak mężczyzna i tak się do mnie przybliżył, a następnie złapał w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
- Puść mnie! - pisnęłam, piąstkami uderzając o jego plecy, jednak nie wydaje mi się, by sprawiło mu to ból.
- Cicho, mała. - zaśmiał się i dał mi klapsa w tyłek. Normalnie byłabym zła, ale mnie to podnieciło, co było cholernie dziwne.
- Puść mnie, no! - jęknęłam niezadowolona.
- Jak sobie życzysz. - mruknął seksownym głosem i rzeczywiście mnie puścił. Prosto. Do. Wody.
Szybko się wynurzyłam, po czym od razu zaczęłam chlapać mężczyznę, który tylko stał, trzymając się za brzuch ze śmiechu.
- Dupek! - krzyknęłam, a Justin popatrzył na mnie rozbawiony.
- Seksowny dupek. – uśmiechnął się zadziornie, falując brwiami w górę i w dół. Najgorsze było to, że nie mogłam zaprzeczyć, nieważne jak bardzo bym chciała. Warknęłam tylko zirytowana, uderzając o taflę wody z otwartej dłoni i wyszłam na brzeg, po czym usiadłam na kocu. Czułam jak chłodny wiaterek powiewa moją mokrą skórę, przez co po moim ciele przeszedł dreszcz.
- No nie złość się. – wzdrygnęłam się, kiedy usłyszałam głos Justina za sobą. Popatrzyłam na niego, wzruszając ramionami, a następnie posłałam mu lekki uśmiech.
- Nie złoszczę, a teraz chodź tu i mnie przytul, bo jest mi zimno. – zerknęłam na mężczyznę, który tylko skinął głową i od razu usiadł za mną, i objął mnie od tyłu. Oparłam głowę o jego tors i przymknęłam powieki.

Justins POV

Objąłem dziewczynę mocno, ponieważ jej ciało było naprawdę oziębłe. Podbródek oparłem o czubek jej głowy i westchnąłem cicho, bawiąc się kosmykami włosów brunetki.
- Cass? – spytałem, żeby przerwać ciszę między nami. – Cassidy? – szepnąłem jej do uszka, ale dziewczyna nie wydała z siebie ani jednego dźwięku. Pochyliłem się nad nią i zauważyłem, że po prostu zasnęła. Mimowolnie się uśmiechnąłem i odsunąłem się od niej, następnie kładąc ją delikatnie, by się nie obudziła. Wziąłem jej sukienkę, po czym założyłem ją na Cassidy. Dziewczyna nawet się nie poruszyła, więc musiała być naprawdę zmęczona.
Moje bokserki prawie wyschły, dlatego założyłem swoje ubrania na siebie i pochyliłem się nad brunetką. Wsunąłem jedną dłoń pod jej plecy, a drugą pod jej uda i już miałem ją podnieść, jednak coś mnie przed tym powstrzymało i pochyliłem się nad Cassidy jeszcze bardziej. Przysunąłem swoje usta do jej ust i delikatnie musnąłem jej pełne, malinowe wargi. Musnąłem je po raz kolejny i kolejny. Sam nie wiem, czemu to zrobiłem, ale za każdym razem czułem takie przyjemne uczucie ciepła w sercu.
Cassidy mruknęła coś pod nosem, odwracając się na drugi bok, a to tak jakby przywróciło mi rozum, dlatego od razu ją podniosłem. Złapałem także koc, po czym wróciłem się z brunetką do domu. Po wejściu do jej pokoju, położyłem Cass na łóżku i zdjąłem z niej sukienkę, bo zdążyła przemoknąć przez bieliznę, którą też zdjąłem. Zerknąłem na nagą, śpiącą dziewczynę. Nawet podczas snu była seksowna jak nie wiem co, i przyznaję, że zająłbym się nią teraz, ale szczerze mówiąc, to boję się jej taty, dlatego nie chciałem ryzykować tego, że usłyszy to, co byśmy robili.
Z walizki wyjąłem czyste majtki dziewczyny i swoją koszulkę. Włożyłem na nią te ubrania i zakryłem ją kołdrą, żeby nie zmarzła. Mokre ubrania powiesiłem na grzejniku i zszedłem na dół. Nie mogłem uwierzyć, że pocałowałem Cassidy. Wolę nie myśleć, co by było, gdyby się obudziła. Odwzajemniłaby to? Odepchnęłaby mnie? Moje serce wolałoby pierwszą opcję, a mój mózg drugą. Nie chciałem sobie zaprzątać głowy jakąś dziewczyną… To nie w moim stylu i bez przyszłości. Wątpię, że chciałaby się przeprowadzić do mnie do Los Angeles, bo ja na pewno nie przeprowadziłbym się do Las Vegas, nie miałem nawet takiej możliwości z powodu pracy. To cholernie zagmatwane, nawet nie wiem, co do niej czuję i czy w ogóle coś do niej czuję. A może czuję, tylko tak bardzo się przed tym bronię, że nie chcę w to sam uwierzyć? Nie zaprzeczę przecież, że jestem o nią cholernie zazdrosny, nie zaprzeczę także, że byłem cały ucieszony w środku, gdy widziałem, jak bardzo była szczęśliwa na koncercie, nie zaprzeczę, że byłem na siebie cholernie wściekły, gdy nie odzywała się do mnie przez trzy dni od bankietu.
Wsunąłem dłonie we włosy i pociągnąłem za ich końcówki z irytacji, bo kompletnie nie wiedziałem co zrobić. Westchnąłem cicho i wszedłem do salonu, gdzie ojciec Cassidy dorzucał drewna do kominka. Usiadłem na kanapę, ilustrując mężczyznę, który był mniej więcej w wieku mojego taty. Miał lekko posiwiałe włosy, był szczupły, wysoki i przypuszczam, że wysportowany, a przynajmniej na takiego wyglądał.
- Więc kim tak naprawdę jesteś dla Cassidy, hm? – spytał nagle, siadając na kanapie, która stała naprzeciwko mnie.
- Znajomym, chyba przyjacielem. – uśmiechnąłem się ciepło, przez co mężczyzna również uniósł kąciki swoich ust.
- Przyjacielem – westchnął i oparł się o oparcie kanapy – Przyjacielem, który całuje swoją przyjaciółkę? – Hugh się uśmiechnął, krzyżując ręce na swojej klatce piersiowej. Czułem, jak cały blednę… On musiał widzieć nas przez okno, co nie jest dobre, cholernie niedobre. A co jeśli powie o tym Cass? To będzie koszmar.
- Tak wyszło. – mruknąłem, wzruszając ramionami.
- Znam Cię z opowiadań, wydajesz się być dobrym chłopakiem. Tylko Cassidy potrzebuje mężczyzny, a nie chłopaka. – odparł, a ja popatrzyłem na niego zdziwiony. Co do cholery?
- Jestem mężczyzną. – powiedziałem, również krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Wiek nie ma tu nic do rzeczy, Justin. Tu chodzi o to, co masz w sercu i co masz w głowie.
- Wydaje mi się, że wszystko dobrze mam poukładane i w sercu, i w głowie. – zmarszczyłem brwi. Cassidy miała rację – ona jest zdecydowanie dziewczynką tatusia.
- Zobaczymy. – posłał mi przyjazny, ale tajemniczy uśmiech. Nie rozmawialiśmy już o tym, po prostu zaczęliśmy nowy temat, to nawet lepiej, bo nie zamierzałem się denerwować z takiego powodu.


Cassidys POV

Obudziły mnie promienie słoneczne i brak Justina przy moim boku. Ziewnęłam, rozciągając przy tym swoje kończyny i podniosłam się z łóżka. Spostrzegłam się, że mam na sobie czyste majtki, a właściwie stringi, oraz koszulkę mężczyzny na sobie. Musiał mnie przebrać, ale nie wiem, czemu to zrobił, nie pamiętałam zbytnio niczego z wczorajszego wieczoru, zapewne.
Podniosłam się z łóżka i wyjęłam kremowy stanik, szorty z ciemnego dżinsu oraz różowy crop-top. Poszłam pod prysznic, a następnie wytarłam swoje ciało i włożyłam wcześniej przygotowane ubrania. Wysuszyłam włosy, rozczesując je i pomalowałam swoje rzęsy tuszem, po czym zeszłam na dół, gdzie nie było ani mojego taty ani Justina. Zdziwiło mnie to, że ich nie ma. Może mój ojciec zabił Justina i wywiózł go gdzieś do lasu? Nie mam pojęcia.
Cicho westchnęłam i poszłam do kuchni, gdzie usiadłam przy blacie i wyjrzałam przez okno. Zmarszczyłam brwi, widząc coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Po drugiej stronie jeziora siedział mój tato oraz Justin i łowili ryby. Oboje przy tym rozmawiali, śmiejąc się i pijąc piwo. Piwo z rana, wspaniały pomysł.
Zaśmiałam się sama do siebie i zabrałam się za przygotowywanie im śniadania, bo przypuszczałam, że wstali koło czwartej rano i będą głodni. Zaczęłam robić jajecznicę ze szczypiorkiem, a w między czasie pokroiłam chleb na kromki, dałam ser i szynkę na talerz i pokroiłam też różne warzywa do kanapek. Poustawiałam naczynia oraz jedzenie na stół. Zrobiłam do tego herbaty owocowej, a w tym momencie, gdy stawiałam dzbanek na stół, do domu wszedł tato oraz Justin. Oboje dali mi buziaka w policzek i usiedli do stołu.
- Niczego nie złowiliście? – popatrzyłam na Justina, a potem na tatę, który zrezygnowanym wzrokiem spojrzał na mojego pana Biebera.
- Ja złowiłem, ale hehe… - zaśmiał się sam do siebie i podrapał się po karku – No wyciągnąłem tego szczupaka na brzeg, ale on nagle podskoczył i wpadł z powrotem do wody, a ja nie zdążyłem go już złapać. – Justin pokręcił głową i nałożył sobie na talerz jajecznicy. Zaśmiałam się z jego reakcji i z miny taty, jednak, gdy usłyszeli mój śmiech, to również zaczęli się śmiać.

Popołudniu zaczęliśmy się zbierać z Justinem do mojego domu. Oczywiście w między czasie rozmawiałam z tatą i postanowiłam, że odwiedzę go na spokojnie za jakiś czas… Nie wiedziałam dokładnie kiedy, ale wiedziałam, że niedługo, bo mam zamiar wziąć urlop i mam nadzieję, że Patrick się zgodzi.
Po jakichś 40. minutach byliśmy pod domem. Weszłam do środka, gdzie pożegnałam się z mamą, jej też oznajmiłam, że niedługo ją odwiedzę. Niestety Cassie była w szkole, więc napisałam jej krótką karteczkę. Justin również pożegnał się z moją rodzicielką, a następnie zamówiliśmy taksówkę na lotnisko. Nie chciałam tam jechać moim samochodem, bo nie zamierzałam zostawić auta na parkingu przez tyle czasu. Kto wie, przecież może ktoś by się włamał albo wybił szyby.

Razem z szatynem wkroczyliśmy do hotelu. Mężczyzna poszedł z walizką do windy, a ja do recepcji, by odebrać klucz.
- Jak minął pobyt w Atlancie? – spytała się recepcjonistka, podając mi klucz do apartamentu.
- Wspaniale. – odburknęłam, bo była to ta sama baba, co wcześniej. Jej sztuczny uśmiech wypalał mi oczy.
- To bardzo się cieszę. – mruknęła, a ja nic jej nie odpowiadając, poszłam do windy. Justin już był w środku, tylko trzymał mi drzwi, więc, gdy znalazłam się w środku, to ruszyliśmy na górę. Oparłam tył głowy o ścianę i przymknęłam powieki, jednak po chwili otworzyłam oczy, ponieważ winda dojechała na nasze piętro. Razem z mężczyzną udaliśmy się do pokoju, a gdy znaleźliśmy się w środku, to od razu rozłożyłam się na kanapie. Nie wiem czemu, ale byłam zmęczona. Nie, że chciało mi się spać, ale po prostu nie miałam na nic siły, chociaż nie namęczyłam się ostatnio za bardzo.
- Co tam, maleńka? – usłyszałam nad sobą głos Justina. Stał oparty łokciami o oparcie od kanapy i pochylał się nieco nade mną. Zaczęłam bawić się jego nieśmiertelnikiem, który zwisał z jego szyi.
- A nic… - westchnęłam, wzruszając ramionami.
- Zostały nam trzy dni. – jego uśmiech zniknął, a oczy pociemniały. Nie ze złości, bardziej ze smutku, przynajmniej mi się tak wydaje.
- Nie licz czwartku. W czwartek będziesz musiał się spakować, ja też, będziesz musiał jechać na lotnisko i takie tam, chyba nie będziemy mieli dużo czasu dla siebie tego dnia, więc zostały nam dwa dni, wtorek i środa. – zagryzłam dolną wargę.
- W sumie prawda. Czyli dwa dni i dwie noce – przeszedł dookoła kanapy i położył się obok mnie – Będziesz tęsknić? – spytał.
- Tak, chyba tak, mimo tego, że nie powinnam. A Ty? – uśmiechnęłam się ciepło w stronę szatyna.
- Tak, chyba tak, mimo tego, że nie powinienem. – odpowiedział, a ja zaśmiałam się, bo powiedział to w taki sam sposób jak ja. Oboje nie powinniśmy za sobą tęsknić, to niedorzeczne, ale jednak wiem, że nie będę mogła się powstrzymać z tęsknotą do Justina.
- Panie Bieber? – zapytałam, uśmiechając się zadziornie.
- Słucham, panno Benfield?
- A może zajmiemy nasze myśli na temat tęsknoty czymś innym? – zaczęłam błądzić opuszkami palców po podbrzuszu mężczyzny. Nie mam pojęcia dlaczego, ale nagle dostałam strasznej ochoty na seks, a co najdziwniejsze, miałam ochotę na seks tylko z Justinem, nie z nikim innym.
- To kusząca propozycja. – w oczach mężczyzny pojawił się ten łobuzerski błysk, a po chwili moja jak i jego koszulka wylądowała na podłodze.

_____________________

Rozdział mi się kompletnie nie podoba, jest beznadziejny, nie miałam żadnego pomysłu jak dobrze go napisać, mimo tego, ze miałam pomysł na samą akcję w nim. Jak widzicie, akcja zaczyna dobiegać końca i zastanawiam się nad drugą częścią oraz nowym opowiadaniem, żeby pisać je w jednym momencie. Co Wy na to? :> I co Wy na to, że Justin pocałował Cassidy? :> Trochę głupio, że nie poczuła tego ani nawet nie pamiętała tamtego wieczora, ale ups, tak wyszło :D
To do następnego! <3 Jesteście najlepsi! <3


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

21 komentarzy:

  1. ty chcesz już kończyć to opowiadanie ? :O
    nie rób tego !

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wyszedł świetny. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uległ pokusie, co jest wytłumaczalne :) Hmm, myślę, że Cassidy się o tym dowie. Dobry rozdział, czekam następny @iheartblaugrana

    OdpowiedzUsuń
  4. jeeeeeju kocham tooo awwwwww. niech on ja poprosi zeby z nim pojechala nooo. :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny , świetny po prostu boski

    OdpowiedzUsuń
  6. Pokusa jest to :D oni muszą być że sobą, liczę na to i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały !!! Kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowny!! Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG!! Cudowny... dawaj szybko nastepny :D @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  10. Blagam, nie koncz tak tego, bo bede wyc kilka godzin przed monitorem :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! :)
    Na początku powiem, że czcionka jest słabo czytelna, trochę za jasna i trochę utrudnia to czytanie. No ale jedźmy dalej.. Sam rozdział w sobie jak dla mnie poprawny, nie doszukałam się jakichś błędów w nich, ani nic nie rzuciło mi się w oczy, więc plusik za to :) serio to dobrze, że nic nie widać bo to oznacza, że dajesz radę pod względem stylistycznym i wgl brawa :D hehe. jestę ekspertę :D
    Justin pocałował Cass, świetnie :D podobała mi się ta scena i powiem CI, że to nawet lepiej, że ona nie czuła. Wydaje mi się, że będzie jescze na to czas i pocałują się w tak zajebistym momencie, że normalnie aż mnie w środku ściska. Naprawdę, wierzę w Twoje umiejętności i jestem pewna, że zaskoczysz mnie i całą resztę czytelników :) Talent to Ty masz :* fajnie, że Jus razem z tatą swojej 'partnerki' złapali kontakt. To było takie, awww :3
    z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały, a szczególnie na ten, gdzie będziesz opisywać ich rozstanie.. tak cholernie jestem ciekawa! :)
    Ściskam mocno ♥

    Kochana, chciałabym prosić Cię o opinię u mnie. całkiem coś nowego ;)
    http://the-other-side-of-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. łee nie gadaj głupot rozdział jest świetny i koniec kropka
    urocze że ją przebrał i nie mogę się doczekać nn ogólnie błędów nie ma i świetnie i widze że szablon zmieniłaś też jest cudowny :D
    życzę weny zazkocz mnie :D
    do nn
    @kocham_biebsa

    OdpowiedzUsuń
  13. szybko konczysz, szkoda :(
    ale rozdzial fajny

    OdpowiedzUsuń
  14. Piszesz świetnie! Mam nadzieję, że niedługo relacje pomiędzy nimi się rozwiną <3 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  15. super <3 kiedy nn ?

    OdpowiedzUsuń
  16. JAK TO DOBIEGA KONCA
    O CO CHODZI XDDDDDDD
    JAK JUZ TO MA BYC DRUGA CZESC
    JASNE?!!! XDD
    nie no, zajebisty jest kocham pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Meeeeeega <3 Miłość kwitnie haha xD

    OdpowiedzUsuń