21.09.2014

XIII

Całą noc leżałam, oglądając zdjęcia, które zrobił nam Scooter, a szczególnie te, na których był i Justin i Drew. Przecież oni jak bliźniaki… No prawie jak bliźniaki. Justin miał bardziej zarysowaną twarz, ogólnie wyglądał bardziej dorośle, kiedy Drew wyglądał bardziej jak nastolatek i miał inną fryzurę.
Ustawiłam sobie najładniejsze zdjęcie na tapetę w telefonie, a po chwili poczułam jak Justin trąca moje ramię. Mężczyzna ziewnął, przeciągając kończyny i zaspany uśmiechnął się do mnie. Wyglądał uroczo.
- Czemu nie śpisz? – mruknął nieprzytomny, ponownie zamykając powieki. Zarzucił swoją rękę wokół mojego pasa i przyciągnął moje ciało do siebie, następnie głowę opierając na moim obojczyku. Tak, to zdecydowanie urocze.
- Nie mogłam spać w nocy, chyba z emocji. O której mamy samolot? – zaczęłam lekko mierzwić gęste włosy szatyna, które były rozczochrane na wszystkie strony świata.
- Dopiero jutro, mówiłem Ci, że wylatujemy w poniedziałek. – westchnął, a dłonią przejechał po mojej odkrytej przez kołdrę nodze.
- Panie Bieber, wspominałam o tym, że się nie zgadzam na to. – burknęłam, a Justin uniósł głowę. Swoimi karmelowymi tęczówkami popatrzył w moje oczy z zadziornym uśmieszkiem na twarzy. W ogóle czasem Justin miał karmelowe, a czasem czekoladowe tęczówki, ich kolor zmienia się pod wpływem światła i u niego wygląda to świetnie.
- To kusi, gdy nazywasz mnie po nazwisku. – koniuszkiem języka zwilżył swoje idealne, malinowe wargi.
- Może taki jest mój zamiar? – uniosłam pytająco brwi.
- Niech mnie pani nie prowokuje, panno Benfield. – uśmiechnął się zadziornie, a czubkiem swojego nosa przejechał po mojej szyi. Dostałam przez to gęsiej skórki, w sumie zawsze dostawałam gęsiej skórki, gdy on mnie dotykał.
Mężczyzna podniósł się z łóżka, a z walizki wyjął czyste bokserki, błękitne spodenki do kolan i biały t-shirt, po czym udał się do łazienki. Ja również wstałam z łóżka i wyjęłam biały, koronkowy komplet bielizny oraz letnią, jasnozieloną sukienkę, bo na dworze była przepiękna pogoda. Przebrałam się u siebie w pokoju, a gumką do włosów, którą miałam na nadgarstku, spięłam włosy w niechlujnego koka. Przysunęłam się bliżej lustra, które było również drzwiami mojej szafy i popatrzyłam na swoją twarz. Oczy miałam przekrwione, prawdopodobnie od tego, że wczoraj wypłakałam się bardziej niż w całym moim życiu, a do tego miałam doły pod oczami przez brak snu. Westchnęłam cicho, bo wyglądałam okropnie, ale nie miałam ochoty się dzisiaj malować, nie w taki upał. W lustrze zobaczyłam odbicie Justina. Gdy zauważył, że się na niego patrzę, to posłał mi ciepły uśmiech, więc ja również się uśmiechnęłam.
- Naprawdę chcesz pojechać ze mną do taty? – spytałam, żeby przerwać ciszę pomiędzy nami.
- Pewnie – odparł uśmiechnięty – Ale nie jest straszny, co? – dodał po chwili, a ja odwróciłam się w stronę mężczyzny.
- Jestem typową córeczką tatusia. – uśmiechnęłam się zadziornie, dając tym samym do zrozumienia, że mój tato każdego mojego chłopaka wypytuje o różne rzeczy, ostrzega go i takie tam. Oczywiście nie mam zamiaru mówić mu, że Justin to mój chłopak, ale on zawsze sobie coś wymyśli.
- O Jezu… - burknął nieco przerażony szatyn, a ja się zaśmiałam z jego reakcji.
- Spokojnie, mój tato to najukochańszy mężczyzna na świecie, naprawdę. Polubisz go. Chodź, pójdziemy na śniadanie. – powiedziałam i oboje zeszliśmy na dół. Mama właśnie robiła naleśniki, ale zauważyłam, że nie dała talerzy i sztućców, dlatego postawiłam wszystkie potrzebne naczynia na stół w jadalni, a oprócz tego Nutellę, miód, dżem truskawkowy i syrop klonowy oraz sok pomarańczowy do popicia. Po chwili na dół zeszła Cassie i mama weszła do środka z talerzem, na którym był stos naleśników. Usiedliśmy wszyscy do stołu. Ja wzięłam sobie dwa naleśniki, jeden z Nutellą, a drugi z dżemem, a następnie zaczęłam się zajadać.
- Jak było na koncercie? – spytała mama, również konsumując swoje śniadanie.
- Dobrze. – posłałam jej ciepły uśmiech, a rodzicielka westchnęła zrezygnowana.
- I co, tylko tyle? Było tylko dobrze? – popatrzyła na mnie podejrzliwie.
- Było wspaniale, nawet bardziej niż wspaniale. Najpierw rozmawiałam chwilę ze Scooterem, do tego widziałam dużo osób z Team’u Drew’a, a potem zaczął się koncert. Byłam zaraz za sceną i to wszystko wyglądało świetnie, naprawdę. Potem zostałam wybrana jako One Less Lonely Girl, ale Drew zamiast tego śpiewał Hold Tight i o Boże, dotknęłam jego ust – gadałam jak nakręcona, ale w tym momencie, gdy to wypowiadałam, to przerwałam, bo Justin odchrząknął głośno. Popatrzyłam na niego zdezorientowana, po chwili kontynuując. – Potem zaśpiewał jeszcze kilka piosenek, a gdy koncert się skończył, to przyszedł do mnie i zaczął rozmawiać z Justinem, i ze mną, i się do niego przytuliłam, i w ogóle – wzięłam oddech – A do tego mam całą komórkę zaspamowaną zdjęciami z nim. – w końcu skończyłam. Wzięłam łyka soku i ponownie zaczęłam jeść, kiedy przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz. – Do tego w nocy Drew zaobserwował mnie na Twitterze. – uśmiechnęłam się szeroko.
- Ale Ci zazdroszczę. Też bym tak chciała spotkać One Direction. – westchnęła Cassandra, podpierając głowę na łokciu.
- Przecież byłaś na ich koncercie jakiś czas temu. – zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na moją siostrę uważnie.
- Tak, wiem, ale to nie to samo. Nie spotkałam ich, nie rozmawiałam z nimi, nie mam z nimi zdjęcia. – ponownie zaczęła jeść swoje jedzenie. Nie odpowiedziałam jej już, sama chciałam dokończyć śniadanie, bo byłam strasznie głodna. Moja siostra zawsze wolała One Direction i nie miałam jej tego za złe, bo nie była typem fanek, które obrażają Drew’a. Tolerowała go, nawet słucha jego piosenek, tak samo jak ja czasem słucham piosenek 1D, jednak oni nie są moimi idolami.
Po zjedzeniu Justin poszedł na górę, sama nie wiem po co, a ja zostałam na dole z mamą i siostrą.
- Wiesz, Justin przebukował nam bilety, więc jednak pojadę dzisiaj do taty. – powiedziałam do mamy i zaczęłam pomagać jej w wynoszeniu rzeczy z jadalni do kuchni.
- Wspaniały pomysł… Ale to znaczy, że nie przyjedziesz potem się pożegnać? – spytała, cicho wzdychając, a w tym samym momencie na górę poszła też Cassie.
- Przyjadę, bo i tak musimy wrócić na lotnisko, to przy okazji wpadnę na chwilę się pożegnać. – musnęłam jej policzek i sama udałam się na górę. Na korytarzu Cassandra i Justin rozmawiali, śmiejąc się, wyglądało to tak jakby flirtowali ze sobą. Nie dziwię się, Cassie jest bardzo ładna, a Justin cholernie przystojny, to logiczne, że się sobie podobają, chociaż to nie zmienia faktu, że uczucie zazdrości kłuje moje serce i nic nie mogę na to poradzić.
Wyminęłam tę dwójkę i weszłam do swojego pokoju. Zaczęłam wszystko pakować z powrotem do walizki, w tym kosmetyki i tego typu rzeczy. Po kilku minutach skończyłam, bo nie było tego dużo. Położyłam się na łóżku i włożyłam mój telefon do ładowarki, po czym przymknęłam powieki, próbując chociaż przez godzinę się zdrzemnąć przed pojechaniem do taty, bo nie chciałam, spać za kierownicą i nie chciałam też, żeby Justin prowadził. To znaczy chciałam, ale sama tak dawno nie prowadziłam i stęskniłam się za tym, a poza tym on i tak nie znał drogi.
Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam przez ich rozmowę oraz śmiechy na korytarzu.
- Justin? – powiedziałam głośniejszym tonem niż zwykle, żeby mnie usłyszał, ale chyba jednak nie słyszał. – Justin? – powtórzyłam głośniej, ale mężczyzna zignorował mnie, bo byłam w stu procentach pewna, że mnie słyszał. – Justin? – powtórzyłam po raz ostatni, ale ponownie mnie zignorował, dlatego podniosłam się i zamknęłam drzwi, następnie kładąc się na łóżku, jednak to nie było już to samo. Chyba każdy zna to uczucie, gdy się dobrze ułoży, ale musi coś zrobić, i jak wraca, to już zupełnie inaczej się leży. Cóż, nie miałabym tego uczucia, gdyby Justin po prostu zamknął drzwi, bo i tak stał na korytarzu, no ale bez łaski.
Położyłam się na boku, twarzą do ściany i zamknęłam powieki, próbując zasnąć, ale nie udawało mi się to. Co chwila się przekręcałam, wierciłam aż w końcu się rozbudziłam. Warknęłam cicho sama do siebie i wzięłam komórkę. Minęło półgodziny od kiedy ostatnio sprawdzałam zegarek, nie opłacało mi się już męczyć z uśnięciem. Podniosłam się z łóżka i poprawiłam swoją sukienkę, która nieco się pogniotła. Włosy rozpuściłam i przeczesałam palcami, gumkę wsuwając na nadgarstek, bo kok i tak się rozwalił. Westchnęłam i wyszłam z pokoju, ale na korytarzu nie było już Justina i Cassie, za to usłyszałam ich śmiechy w jej pokoju. Zapukałam do drzwi, a kiedy nastała cisza, to postanowiłam wejść.
- Dobra, to ja jadę, Justin. Cześć i pa Cassie. – wymusiłam uśmiech, a mężczyzna popatrzył na mnie zdezorientowany.
- Przecież mówiłem Ci, że jadę z Tobą, o co Ci chodzi? – Justin uniósł swój ton głosu.
- Po prostu widzę, że dogadujesz się dobrze z moją siostrą, więc chyba wolisz zostać tutaj niż jechać ze mną do taty. – wzruszyłam ramionami, a mężczyzna podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do mnie.
- Jadę z Tobą, teraz. – warknął. Cholera, zdenerwował się, nie lubiłam go takiego. Posłusznie go wyminęłam i pożegnałam się z Cassie uściskiem, bo prawdopodobnie jutro będzie w szkole i nie zdążę się z nią pożegnać. Następnie wyszłam z jej pokoju, a ze swojego wyjęłam walizkę i zniosłam ją na dół. Pożegnałam się z mamą, tak samo jak Justin, a następnie udaliśmy się do samochodu. Usiadłam szybko na miejscu kierowcy, póki mężczyzna wrzucał nasz bagaż do bagażnika. Włożyłam kluczyki do stacyjki i włączyłam samochód, ale nie wyjeżdżałam, czekałam aż Justin wsiądzie. Gdy to zrobił, to wyjechałam na główną drogę.
- Nie bądź zazdrosna o taką głupotę. – warknął, a ja przewróciłam teatralnie oczami, kierując się na obwodnicę.
- Ja zazdrosna o coś takiego? Bzdura. – prychnęłam, tym samym kłamiąc, i włączyłam radio. Pieprznięty hipokryta, sam wczoraj był zazdrosny, gdy przytulałam się z jego kuzynem.
- Nie udawaj, shawty, dobrze wiem, kiedy kłamiesz. – czułam jak patrzy się na mnie intensywnie, ale starałam się to ignorować. Zanim wyjechałam na autostradę, to zjechałam na stację benzynową, bo wiedziałam, że nie starczy nam paliwa.
- Nieważne. Zatankuję i idę sobie kupić jakiegoś batona na rozbudzenie, bo czekolada pobudza. Też coś chcesz? – spytałam, jednak on pokiwał przecząco głową. Wyszłam z samochodu, zatankowałam i kupiłam sobie Twixa. Zapłaciłam za batonika i paliwo, po czym wróciłam do samochodu, jednak nie mogłam usiąść na moim wcześniejszym miejscu, bo Justin je zajął.
- Co Ty robisz? - spytałam po otworzeniu drzwi od strony Justina.
- Nie będziesz prowadzić, przecież Ty zaraz zaśniesz, a poza tym to facet powinien prowadzić. – skarcił mnie spojrzeniem, a ja przewróciłam teatralnie oczami i wsiadłam od drugiej strony. Batonika wrzuciłam do schowka, bo nie miałam na niego ochoty. Zapięłam pas i oparłam głowę o szybę, a Justin wyjechał na autostradę.
- Nie wiesz, gdzie zjechać. – burknęłam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Nie wiem, ale zaraz mi powiesz. – uśmiechnął się zadziornie, a w po jego oczach przeszedł ten łobuzerski błysk.
- A co, jeśli nie? – uniosłam pytająco brwi.
- Jeśli mi nie powiesz teraz, to zaraz to zrobisz. – zerknął na mnie i położył dłoń na wewnętrznej stronie mojego uda. Zaczął sunąć ręką do mojej kobiecości, aż wsunął dłoń pod moje majtki.
- Justin, Ty prowadzisz, przestań. – próbowałam wyjąć jego rękę, ale nie mogłam, bo się zaparł.
- I co z tego? – na jego ustach pojawił się łobuzerski uśmieszek. Zaczął palcami masować moją łechtaczkę, cały czas uważnie kierując. Skłamałabym, jeśli bym powiedziała, że mi się to nie podobało, ale nie chciałam jutro leżeć w kostnicy.
- Za jakieś półgodziny zjedź na zjazd 639, a potem cały czas prosto aż wjedziemy w małe miasteczko. – westchnęłam zrezygnowana i w końcu wyjęłam jego dłoń spod moich majtek.
- Grzeczna dziewczynka. – po raz kolejny uśmiechnął się zadziornie i przyśpieszył, wymijając tym samym inne samochody. Westchnęłam cicho i zagryzłam dolną wargę. Palcami zaczęłam wystukiwać rytm piosenki o moje udo, przy okazji podśpiewując cicho pod nosem.
Nim się obejrzałam, już byliśmy w miasteczku, w którym mieszkał mój tato, od kiedy rodzice się rozwiedli. Tak naprawdę kiedyś był to nasz domek letniskowy, ale leży tak blisko Atlanty, że tacie nie chciało się kupować domu lub mieszkania w centrum. Oprócz tego mamy też drugi domek letniskowy w Miami, do którego jeździmy lub lecimy najczęściej w wakacje lub w inne ferie.
- Więc gdzie teraz? – spytał Justin, tym samym wybijając mnie z rozmyślania.
- Na następnym skrzyżowaniu w prawo. – uśmiechnęłam się delikatnie do mężczyzny. Pomyśleć, że zostało nam tylko cztery dni. Tak szybko to zleciało, i jeśli miałam być szczera, to nie chciałam tego kończyć. Nie chciałam wracać do pracy, a co najgorsze, to nie chciałam żegnać się z moim, jak na razie, panem Bieberem, tym chodzącym ideałem.
- I? – zapytał, bo skręcił.
- Ostatni dom po prawo. – rozpięłam pas, bo byliśmy parę metrów od domu. Po chwili Justin zaparkował, a ja wyszłam z samochodu, biorąc ze sobą torebkę. – Zostaw to, potem wrócimy po walizkę. – powiedziałam, widząc, że szatyn kieruje się do bagażnika. Skinął jedynie głową i poszedł ze mną do drzwi. Niepewnie zapukałam, sama nie wiem czemu, bo przecież mogłam po prostu wejść do środka, no ale dawno mnie tu nie było, więc może dlatego. Po chwili drzwi uchyliły się, a przede mną stanął 45-letni mężczyzna, inaczej zwany moim tatą. Otworzył usta ze zdziwienia, ale zaraz po tym przytulił mnie z całej siły do siebie, co ja oczywiście odwzajemniłam. Cholernie się za nim stęskniłam, bo jego również tyle nie widziałam.
- Skarbie, co Ty tu robisz? Jak Ty wyładniałaś, chyba się zakochałaś, bo promieniejesz. – uśmiechnął się szeroko, ilustrując mnie całą podejrzliwym wzrokiem. Okej, jeśli promienieję, nie mając na sobie ani grama makijażu i po nie spaniu przez całą noc, to to musi być jakiś znak, ale ja nie jestem przecież zakochana… Prawda?
- Oh, tato. – machnęłam ręką, ponownie się w niego wtulając, jednak po chwili odsunęłam się od niego i popatrzyłam na Justina.
- A Ty to…? – uśmiech ojca zniknął, zaczynając wzrokiem wypalać dziurę w Bieberze.
- Justin Bieber, miło mi. – mężczyzna odpowiedział niepewnie i wyciągnął dłoń w stronę taty.
- Hugh Benfield – uścisnął dłoń szatyna, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech – Słyszałem o Tobie wiele rzeczy, Twój ojciec opowiadał mi o Tobie w samych superlatywach. Wejdźcie do środka. – uśmiechnął się do nas, a my posłusznie weszliśmy. Chwila, chwila, od kiedy mój tato zna ojca Justina? Najpierw moja siostra, teraz on, to przerażające.
- Od mojego ojca? – uniósł pytająco brwi.
- Tak, zdarzyło nam się pracować w różnych poważnych prawniczych sprawach. – wzruszył ramionami i zamknął za nami drzwi.


 __________________

Rozdział nudny jak nie wiem, ale nie przejmujcie się, bo następny będzie dłuższy i będzie się w nim działo duuuużo więcej : >
Pamiętajcie o komentowaniu, bo liczba czytelników wzrasta, ale komentarzy maleje... 
25 komentarzy = następny rozdział

32 komentarze:

  1. Rozdział wspaniały jak zawsze jak ja wytrzymam do nn rozdziały ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. SWUETNY @biebs_ilysmx

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW!! Swietny rozdzial... czekam na nastepny @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny asdjdgexcsb

    OdpowiedzUsuń
  5. wooooow super! *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa co ojciec Jusa mówił o nim, że był taki poważny gdy go zobaczył. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobry rozdzial wgl sadze ze masz dużo talentu co do pisania :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny jest a najlepsza akcja w aucie haha :P

    OdpowiedzUsuń
  9. jeny kocham kocham kocham.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowity rozdzial <3 przeczytalam dzisiaj cale opowiadanie i nie moglam sie oderwać :* juz sie nie mogę doczekac następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  12. rozdział cudowny i nie mogę się doczekać nn mam nadzieje że mam nadzieje że w następnym rozdziele jeszcze bardziej mnie zaskoczysz :D
    życzę weny aniołku
    @kocham_biebsa

    OdpowiedzUsuń
  13. Aaa kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham to opowiadanie i rozdzial jest swietny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdzial jest naprawdę świetny ale najbardziej nie mogę doczekac jego rozmowy z jej tata<3 haha mam nadzieje ze jeszcze dzisiaj będzie te 25 komentarzy :**

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialny <3 czekam na następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG ! Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  19. I love you za ten rozdzial :**

    OdpowiedzUsuń
  20. Wybacz, ze piszę z anonima..
    rozdział mi się bardzo podobał! uwielbiam ich, uwielbiam Justina, coooraaaz bardziej ♡♥ nie komentuję każdego Twojego rozdziału, bo czasem czytam je w szkole na przerwie czy na matmie ;D a później zapominam skomentować.. wiem, jak to pomaga i z góry przepraszam Cię..
    ale jesteś naprawdę cudowna, dobrze Ci idzie, uwielbiam czytać Twojego blogak doskonale przenosisz czytelnika w inny świat. Jedna rzecz, która mi nie gra to, ze Cass powiedziała mamie, że wróci się pożegnać, gdy będą wracać od jej ojca, a gdy wychodziła juz z Justinem to napisałaś, ze oboje pożegnali się z jej mamą.. taka mała uwaga ;)
    pozdrawiam ciepło :*
    ●mi illumini●

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu, najważniejsze jest to, że czytasz!
      Btw, kocham te Twoje długie komentarze <3
      Co do tej uwagi, to chodziło mi o to, że pożegna się tak naprawdę, gdy wróci od jej ojca, a teraz pożegnała się tak tylko no wiesz "pa, do zobaczenia", hahah :D

      Usuń
  21. Super rozdział. Wcale nie był nudny! Według mnie - ideał. Ja chcę, żeby oni byli razem... no ;-;. Kocham to opowiadanie i ciebie za to,że je piszesz :D. Czekam niecierpliwie na next!!!
    Pozdrawiam!
    Autorka DARK :D

    OdpowiedzUsuń
  22. kiedy następny <3 bo te jest bardzo fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ej no kiedy dodasz nn ?

    OdpowiedzUsuń
  24. Piszesz genialnie! Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocham cie!!! CZEKAM NA KOLEJNY hdhdisbdjwoxbajdbur <3333

    OdpowiedzUsuń