17.09.2014

XII

Cassidys POV

Koło 17 wskoczyłam pod ekspresowy prysznic, a następnie założyłam na siebie granatowe, dżinsowe szorty i biały t-shirt z napisem "single, taken, mentally dating Drew Mallette", a do tego szare balerinki. Rozczesałam swoje włosy, a przednie kosmyki spięłam do tyłu wsuwkami. Zrobiłam sobie także delikatny makijaż i zbiegłam na dół, mało nie wywracając się na schodach. 
- Mamo, wiesz gdzie są kluczyki od mojego samochodu? - weszłam do salonu, w którym siedziała moja rodzicielka.
- W przedpokoju w komodzie w drugiej szufladzie. Baw się dobrze, skarbie! - uśmiechnęła się szeroko i pomachała mi. Odwzajemniłam gest, następnie idąc do przedpokoju, w którym czekał już na mnie pan Bieber. Z szafki wyjęłam kluczyki do samochodu i oboje wyszliśmy na zewnątrz, a następnie do garażu. Moim oczom ukazał się mój czarny, błyszczący się od czystości Range Rover, który dostałam na 17. urodziny.
Zerknęłam na Justina, który otworzył usta ze zdziwienia. Chyba spodziewał się, że będę jeździć jakimś gratem.
- Ja prowadzę. - powiedział po paru chwilach, wyciągając dłoń, żebym położyła na niej kluczyki.
- Nie. - zaprzeczyłam i pokiwałam przecząco głową na boki.
- Facet powinien prowadzić. - zirytowany zmarszczył brwi.
- Nie tym razem. - wzruszyłam ramionami i zanim zdążył coś odpowiedzieć, to wsiadłam do auta. Mężczyzna zajął miejsce pasażera i oboje zapięliśmy pasy bezpieczeństwa. Wyjechałam z garażu, następnie kierując się na główną drogę.
- Słyszałem, że chciałabyś odwiedzić tatę. - zaczął, a ja zerknęłam na niego kątem oka.
- No tak, ale nie mam na to czasu. Czemu o tym wspominasz? - spytałam, zwalniając samochód, bo musiałam zatrzymać się na światłach.
- Bo jak chcesz, to możemy wylecieć dopiero w poniedziałek, a nie jutro. - uśmiechnął się delikatnie.
- Chcę, ale nie mogę. Tyle już dla mnie zrobiłeś, nie, nie, nie. Będę mogła go odwiedzić innym razem. - powiedziałam zirytowana. Ja rozumiem, że on chce dla mnie dobrze, ale cholera, znamy się tylko tydzień i nic poza seksem nie powinno nas łączyć, a łączy nas zdecydowanie za dużo.
- W takim razie zostajemy do poniedziałku. – uśmiechnął się wrednie. Czemu on taki był? Nie rozumiał, że nie chcę, żeby marnował czas na kogoś takiego jak ja?
- Dobrze, Ty zostaniesz, a ja wylecę w niedzielę. – warknęłam, dociskając pedał gazu, tym samym wbijając Justina w fotel. Zjechałam bocznym zjazdem, bo w mieście było pełno korków przez ten koncert, a nie chciałam się spóźnić.
- Przekraczasz prędkość o ponad 20 kilometrów, zaraz złapie nas policja. – gdy to wypowiadał, to zerknęłam na niego. Ah, ten karcący wzrok.
- Wyluzuj. – przewróciłam teatralnie oczami, a po chwili znowu wjechałam w miasto, tylko od tylnej strony areny, w której miał odbywać się koncert. Zahamowałam samochód na parkingu i oboje wyszliśmy z auta. Czułam, jak mój żołądek się zaciska z podekscytowania. Zawsze marzyłam, żeby spotkać Drew’a i dzisiaj nadszedł ten dzień, jednak nadal nie mogłam w to uwierzyć. Do tego miałam miejsce za sceną, z którego mogłam wszystko widzieć.
Podeszliśmy do tylnych drzwi, przy których stało dwóch ochroniarzy, jednak drzwi były uchylone.
- Justin, kopę lat! – usłyszałam znany mi głos, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- O mój Boże, to Scooter! – pisnęłam, a mężczyzna się zaśmiał. Ochroniarze widząc, że Scooter zna Justina, wpuścili nas do środka, a po moich policzkach zaczęły mimowolnie spływać łzy.
- Co tam, stary? – pan Bieber przywitał się z nim „po męsku” i oboje usiedli na kanapie, która stała niedaleko. Szatyn złapał mnie w biodrach i posadził sobie na kolanach, a następnie wdał się w rozmowę z menadżerem Drew’a. Zaczęłam błądzić wzrokiem po wielkim pomieszczeniu, gdzie kręcił się Alfredo, Ryan Good i inni, jednak w ogóle nie widziałam Drew’a.
- Ej, shawty. – Justin złapał mój podbródek i obrócił w swoją i Scootera stronę. – Scooter o coś pytał. – uśmiechnął się, a ja pokierowałam wzrok na drugiego mężczyznę. Ogarniacie to? Menadżer samego Drew’a Mallette się mnie o coś spytał! Tylko nie słyszałam o co, i w tym leży problem.
- Chyba będę musiał się powtórzyć. Ile na to czekałaś? – uśmiechnął się ciepło. Czy ten człowiek czyta w moich myślach?
- Ponad pięć lat. – szepnęłam prawie niesłyszalnie.
- To długo. – powiedział, a ja skinęłam głową, nie będąc w stanie się więcej odezwać. Mężczyzna odwrócił wzrok, jakby się nad czymś zastanawiając. – Powinniście już tam podejść, zaraz zacznie się koncert, a ja postaram się, żeby to był Twój niezapomniany dzień. – wskazał palcem na wyjście na scenę, uśmiechając się tajemniczo. Nie zrozumiałam, o co mu chodziło z tym niezapomnianym dniem, bo już jest dla mnie niezapomniany, no ale postanowiłam zrobić to, co kazał, i razem z Justinem stanęliśmy przy wyjściu na scenę. Scooter zniknął gdzieś w innym pomieszczeniu, tak samo jak inni.
- Cieszysz się? – spytał szatyn, obejmując mnie od tyłu. Podbródek oparł na moim ramieniu i musnął wargami moją szyję, przez co moje ciało obleciał gorący dreszcz.
- Głupie pytanie. – uśmiechnęłam się szeroko, a już po chwili usłyszałam piski i krzyki. Nim się obejrzałam, na scenie stał Drew. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe, a ręce zaczęły się trząść i choć miałam ochotę piszczeć, nie mogłam wydać z siebie jakiegokolwiek dźwięku, jedynie po moich policzkach ponownie zaczęły spływać łzy szczęścia.
Drew już parę miesięcy temu zakończył swoją trasę „Believe”, jednak wiadomo, że niedługo powróci z całkiem nowymi piosenkami. Ten koncert był jedynie darmowym koncertem, z tego co wyczytałam na internecie. To ma być początek jego powrotu.
Koncert rozpoczął się piosenką „Baby”. Na początku wstydziłam się śpiewać przy Justinie, ale jak usłyszałam, że on też nuci piosenkę, co tak naprawdę szło mu idealnie (zresztą czego on nie umie robić perfekcyjnie?), to sama zaczęłam śpiewać. Następną piosenką było „One Time”, „Never Say Never” i „Eenie Meenie”, a po tych piosenkach Drew zszedł ze sceny od drugiej strony. W między czasie Dan Kanter zagrał solówkę, a po niej na scenę znowu wrócił Drew, tylko, że przebrany w inne ubrania – czarne rurki, czerwony t-shirt, czerwone Supry i czarny fullcap. Piosenkę, którą zaśpiewał było „All That Matters”.
- Dzisiaj zamiast „One Less Lonely Girl”, zaśpiewam „Hold Tight”, co Wy na to? – spytał mój idol, a jako odpowiedź dostał potwierdzające piski swoich fanów. Chłopak uśmiechnął się zadziornie i zaczął śpiewać pierwsze linijki tekstu, a przy okazji tancerze postawili wysokie krzesełko dla jego dziewczyny, która zaraz pojawi się na scenie.
- Something like a zip lock, but a lip lock. Want you wrapped around me like a wrist watch. So hard walking out, got me stuck like a crazy glue. – zaczął mi szeptać na ucho Justin, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
- Zboczuch. – popatrzyłam na mężczyznę, a on uśmiechnął się łobuzersko. Odwróciłam wzrok z powrotem na Drew’a i byłam w niego tak zapatrzona, że wybiło mnie z tego transu jakieś ciągnięcie mnie za nadgarstek. Nim się spostrzegłam, zostałam wyprowadzona na scenę przez jednego z tancerzy i posadzona na krześle. Co do cholery się dzieje?
Po chwili moje nozdrza podrażnił drogi, przyjemny zapach męskich perfum, a konkretniej perfum Drew’a. Chłopak ujął mój podbródek i uniósł, bym patrzyła mu w oczy i uwierzcie, nawet za miliard dolarów nie chciałabym odwracać wzroku od jego głębokich, czekoladowych tęczówek.
Ogarniały nas piski, jednak ignorowałam to i mimo tego, że byłam całkowicie zszokowana tą sytuacją, próbowałam się nią nacieszyć jak najbardziej, bo wiedziałam, że więcej coś takiego mi się już nie przytrafi.
Drew wziął moją dłoń, a ja posłusznie wstałam. Szatyn położył dłonie na moich biodrach i zaczął lekko kołysać się ze mną w rytm muzyki, więc ja oplotłam ręce wokół jego rozgrzanej szyi i towarzyszyłam mu w naszym spokojnym tańcu. Chłopak otarł kciukiem łzę, która spłynęła po moim policzku, a następnie zaczął dłońmi jeździć od mojej talii do moich bioder, co przyprawiło mnie o dreszcze. Niepewnie położyłam dłoń na jego policzku, który zacząłem lekko gładzić, a kciukiem, niby całkiem przypadkowo, przejechałam po jego dolnej wardze. Drew się uśmiechnął i sam zrobił to samo, co ja, a piski dziewcząt powiększyły się. To było uczucie nie do opisania, to było coś, czego jeszcze nigdy nie przeżyłam.
Po paru sekundach piosenka się skończyła, więc szatyn przytulił mnie i odprowadził ponownie za scenę, gdzie dostałam od niego kwiaty, jednak po chwili uciekł, żeby kontynuować koncert. Spostrzegłam się także, że czekał tam na mnie nie tylko Justin, ale też i Scooter.
- Ty to zrobiłeś? – pisnęłam, przypominając sobie jego tajemniczy uśmiech. Mężczyzna skinął głową i rozłożył ramiona, a ja od razu się w nie wtuliłam. Kątem oka zerkałam na Justina, który stał obok ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. Uśmiechał się, jakby cieszył się z mojego szczęścia, ale jego oczy ukazywały zazdrość. To słodkie, ale trochę przesadne, przecież Drew to tylko mój idol… I pierwsza miłość, no ale cholera.
- Muszę iść na drugą stronę, bo inaczej te głąby nie poradzą sobie beze mnie. – przewrócił zirytowany oczami, po chwili śmiejąc się z tego co powiedział razem ze mną i Justinem.
- Nigdy Ci tego nie zapomnę! – krzyknęłam za nim szczęśliwa, gdy zaczął iść. Scooter machnął mi tylko z uśmiechem, a ja zostałam sama z Justinem, który patrzył na mnie uważnie. – Tobie tego też nigdy nie zapomnę… - szepnęłam i przysunęłam się do mężczyzny.
- Zastanawiam się, jak mi to wynagrodzisz. – uśmiechnął się zadziornie. Ten człowiek cały czas myśli o seksie, dosłownie.
- W nocy Ci się odpłacę. – „przypadkowo” przejechałam dłonią po jego kroczu i przysunęłam się do wyjścia za scenę, gdzie Drew był w trakcie śpiewania „As Long As You Love Me”.
Chłopak zaśpiewał jeszcze kilka piosenek, ale na końcu usiadł na krześle i wziął gitarę w rękę.
- To już ostatnia piosenka dzisiaj, ale dedykuję ją wszystkim moim Beliebers. Pamiętajcie, że nigdy nie pozwolę Wam odejść! – moje oczy zaszkliły się po jego słowach, a po chwili rozbrzmiały się grane na gitarze, dźwięki „Never Let You Go”. Mogłam słuchać każdej piosenki Drew’a bez płakania, ale akurat przy tej piosence płakałam zawsze. Uważałam, że to jest jego najpiękniejsza piosenka, a poza tym ta melodia do tego również była przepiękna, więc już po chwili byłam zalana łzami, ale to nie były takie łzy jak poprzednie… Tamte były wywołane szczęściem, te zresztą też, ale oprócz tego w tych znalazł się smutek, bo… No po prostu. Zawsze chciałam, żeby jakiś chłopak mi zaśpiewał tę piosenkę, chociaż wiedziałam, że i tak to się nigdy nie zdarzy.
Gdy piosenka się skończyła, otarłam łzy, a Drew zszedł ze sceny od drugiej strony. Widziałam, jak jego sylwetka zaczyna kierować się w naszą stronę, a gdy był mi całkowicie widoczny, to podbiegłam do niego i go przytuliłam z całej siły. Chłopak odwzajemnił uścisk, głaszcząc moje włosy.
- Co powiesz na to, że przywitam się z moim kuzynem, a potem znowu będziesz mogła się do mnie tulić? – uśmiechnął się ciepło, a ja odwzajemniłam uśmiech i odsunęłam się od chłopaka. Justin i Drew się ze sobą przywitali, a następnie usiedli na kanapie. Drew złapał mnie w biodrach i posadził sobie na kolanach, zupełnie w taki sam sposób jak Justin wcześniej. To zdecydowanie u nich rodzinnie.
Wtuliłam się w tors mojego idola, zaciągając się dyskretnie jego zapachem, żeby zapamiętać to wszystko jak najbardziej. Chłopacy zaczęli rozmawiać, jednak Drew i tak gładził moje plecy, ręce, dłonie… Wydawał się być strasznie kochanym chłopakiem, takim jakim go sobie wyobrażałam, a nie jakimś dupkiem, którego wykreowały media.
Kątem oka zerknęłam na Justina. W jego oczach znowu pojawiły się małe pioruny zazdrości. To zdecydowana przesada. Gdybym miała brata, to też byłby zazdrosny?
- Cassidy, wybacz mi, ale ja i Wy będziecie musieli już iść. Jutro muszę pojawić się w Phoenix. – Drew popatrzył na mnie zawiedzionym wzrokiem. Domyślam się, że Justin powiedział mu jak się nazywam, bo inaczej nie znałby mojego imienia, ale to jak je wypowiadał, brzmiało tak bardzo seksownie.
- Jasne, rozumiem. – szepnęłam, podnosząc się z jego kolan. – A będę mogła zrobić sobie jeszcze z Tobą zdjęcie? – spytałam, ocierając dłonią policzki z łez.
- Oczywiście, że tak. – uśmiechnął się szeroko. – Scooooooter! – zawołał Drew, a mężczyzna pojawił się po chwili. Inni też zaczynali się schodzić z całym sprzętem i w ogóle. Przy okazji uśmiechali się do mnie, a szczególnie Ryan Good, który był uśmiechnięty od ucha do ucha.
                 - Co chciałeś, dzieciaku? – spytał Scooter, który jadł kanapkę.
                 - Zrób nam zdjęcie. – uśmiechnął się szeroko, a ja wyjęłam iPhone’a z kieszeni, następnie podając go menadżerowi. Drew objął mnie w talii, a ja położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, a po chwili zaczął robić nam zdjęcia.
                 - Justin, chodź tutaj. – pogoniłam Justina. Popatrzył na mnie zdziwiony, jednak zaraz uśmiechnął się i stanął przy nas. Po chwili Scooter oddał mi komórkę. – Mogę jeszcze selfie? – uśmiechnęłam się niepewnie.
                 - Pewnie! – klasnął w dłonie rozpromieniony Drew, ale gdy chciałam zacząć robić nam zdjęcia, to wysunął komórkę z moich dłoni. – Mam dłuższe ręce. – zaśmiał się, widząc moją zdezorientowaną minę. Również się zaśmiałam, a już po chwili chłopak zaczął spamować mi galerię wspólnymi zdjęciami.

                 Wsiedliśmy razem z Justinem do samochodu, tylko on teraz na miejscu kierowcy, a ja na miejscu pasażera. Zapięłam pas i podkuliłam nogi pod siebie, twarz chowając w kolanach.
                 - Pamiętasz drogę? – szepnęłam.
                 - Tak, pamiętam. – powiedział, a następnie ruszył. Gdyby nie grające radio, to w samochodzie panowałaby kompletna cisza. Żadne z nas się nie odezwało, ja nawet nie miałabym siły się odezwać. Dopiero teraz zaczynało do mnie dochodzić to, co się stało. Poznałam Drew’a, spełniłam moje największe marzenie. A co w tym wszystkim jest najlepsze? Gdy się z nim żegnałam, to powiedział „do zobaczenia”. Ja powiedziałam, że „nie sądzę”, jednak on odrzekł, że będziemy się częściej widywać, bo przecież znam Justina. Nie powiedzieliśmy mu o tym, że jesteśmy razem, mimo tego, że nie jesteśmy, ale pewnie dowie się o tym od Jazmyn lub Jaxona.
                 Po niedługim czasie Justin zaparkował w garażu. Oboje wyszliśmy z samochodu, a następnie pokierowaliśmy się pod drzwi, jednak złapałam mężczyznę za nadgarstek, żeby nie wchodził na razie.
                 - Chciałabym Ci podziękować. – mruknęłam, patrząc w jego błyszczące się tęczówki.
                 - Nie masz za co, to drobiazg. – wzruszył ramionami i wierzchem dłoni potarł mój policzek.
                 - Dla Ciebie to drobiazg, a dla mnie spełnienie marzeń. – zerknęłam na kwiaty, które dostałam od Drew’a, a potem znowu na Justina. – Naprawdę Ci dziękuję. – przyłożyłam swój palec do ust i musnęłam wargami jego opuszek, a następnie przyłożyłam go do ust Justina, tym samym przekazując mu mój buziak. Jego mina wykazywała zdziwienie, ale uśmiechnął się i przysunął do mnie.
                 - Nie ma za co. – musnął czubek mojej głowy i weszliśmy do domu.

______________________

Heeeeeeeeeeeeeeeeej, mam nadzieję, że się podoba. Nie sprawdzałam go, więc wybaczcie za jakiekolwiek błędy. Niedokładnie wiem, kiedy będzie następny, ale dzisiaj, za przeproszeniem, spierdoliły mi się niektóre sprawy w prywatnym życiu, więc no… Maksymalnie będziecie czekać tydzień, nie więcej.
Chciałabym też podziękować za ponad 10 tysięcy wyświetleń! Jesteście najlepsi <3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

17 komentarzy:

  1. Swietny ヽ(^Д^)ノ czekam na nn :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww... cudowny *o* juz czekam na nastepny rozdzial @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko <3 ale jej zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny. Justin jaka zazdrość ohoho jak zwykle nic nie powie tylko będzie udawał że wszystko gra.@zcytawa

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  6. asfgscczxcbzm jeny ja kocham to opowiadanie i naprawde
    rozdział jest zajebisty i mam jedno pytanie kiedy się oni wreszcie pocałują? tak na serio a nie za pośrednictwem kciuka XD
    hahaha kocham
    powodzenie w prywatnym życiu wszystko będzie dobrze;)
    i życzę weny
    @kocham_biebsa

    OdpowiedzUsuń
  7. jdnwlehbfwhfbrekahf to jedyne słowo ( w ogóle można to uznać za słowo?) jakie mogę powiedzieć odnośnie tego rozdziału. Najlepsze jest to, że ja tu czytam o tym jak Drew śpiewa Hold Tight i w tym samym, momencie w słuchawka słyszę HT :) Czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. BOZE KOCHAM TO I JESTEM CIEKAWA JAK RO BEDZIE Z DREW....

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten rozdzial jest zajebisty mam nadzieje ze następny pojawi się juhż niedługo bo jestem juz bardzo zniecieerpliwiona

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny rozdzial :* czekam do nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam to opowiadanie i czekam na nastepny! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo dobry rozdzial :** czekam z niecierpliwością na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny <3 Po prostu perfekcyjny!
    Justin + Cassidy = Jassidy <3
    Uwielbiam to :D

    OdpowiedzUsuń