14.09.2014

XI

Po jakiejś godzinie ogólnego rozmawiania o tym jak tam u mnie, u mamy, u Justina, blablabla i zjedzenia stosu kanapek, Cassie poszła spać, bo siedziała dzisiaj cały dzień nad książkami, żeby nie męczyć się z lekcjami przez resztę tygodnia. Ogólnie powinna już dawno przestać chodzić do szkoły, ale w przedszkolu czekali dodatkowy rok z przeniesieniem jej, bo miała trudności z czytaniem, pisaniem i rozmawianiem, jednak potem wszystko się unormowało.
Kątem oka zauważyłam, jak Justin ziewa, mama też musiała to zauważyć, bo odezwała się po chwili.
- Pościelić Ci w gościnnym? - uśmiechnęła się, jednak ja skarciłam ją spojrzeniem.
- Justin będzie spać ze mną. - wyprzedziłam go, bo pewnie by się zgodził na propozycję mojej mamy. Nie wiem czemu, ale wyglądał trochę tak, jakby bał się odmówić. A może bał się jej?
- Nie zmieścicie się. - westchnęła rodzicielka, jednak wiedziałam, że nie chce, bym z nim spała. Ah, ta matczyna troska.
- Mamo, nie będziemy uprawiać dzikiego seksu, nie przesadzaj. Poza tym oboje jesteśmy dorośli. - na te słowa podniosłam się i położyłam dłoń na ramieniu Justina. - Chodź. - posłałam mu lekki uśmiech, a mężczyzna skinął głową i poszedł za mną, biorąc ze sobą walizkę z przedpokoju. Skierowałam się schodami na górę, a następnie otworzyłam drugie drzwi na lewo.
- Twój pokój? - uśmiechnął się delikatnie, rozglądając po pomieszczeniu.
- Tak. Tutaj jest także moja własna łazienka, możesz iść pod prysznic czy coś. - wskazałam palcem na drugie drzwi w moim pokoju. - Rozgość się. Nie będziesz mieć nic przeciwko, jeśli zejdę na dół porozmawiać jeszcze z mamą? - spytałam.
- Nie. - westchnął cicho. Wydawał mi się taki nieobecny, co było strasznie dziwne, ale zignorowałam to. Może po prostu przeraziła go moja siostra, która jest jego fanką? Albo mama, która nie chce, żebyśmy razem spali? Nie mam pojęcia.
- W takim razie dobranoc. - musnęłam wargami policzek Justina i wyszłam z pokoju.

Justins POV

Kiedy Cassidy poszła, to zamknąłem za nią drzwi i rozejrzałem się uważnie po jej pokoju. Ściany były białe. Meble były białe lub czarne, jednak dodatki kolorowe. Typowy styl skandynawski. Znałem się trochę na tym, bo byłem przecież właścicielem sieci luksusowych hoteli i wszystko musiałem mieć pod kontrolą.
Usiadłem na łóżku i otworzyłem walizkę, z której wyjąłem czyste bokserki i czystą czarną podkoszulkę oraz ręcznik. Wziąłem także swoją szczoteczkę do zębów, pastę, żel do mycia ciała i szampon. Poszedłem z tym wszystkim do łazienki i profilaktycznie zamknąłem drzwi na klucz, żeby nie wpadła tutaj Cassie. Z jednej strony uważałem, że to urocze, że mnie znała i takie tam, ale z drugiej strony było to przerażające, naprawdę.
Łazienka Cassidy także była czarno-biała. Cholera, ta dziewczyna chyba zawsze trafia w moje gusta.
Odkręciłem wodę pod prysznicem, żeby łazienka się nieco ogrzała, a następnie zdjąłem ubrania, które miałem na sobie i wszedłem pod gorącą wodę, która rozluźniła moje spięte ciało. Umyłem się szybko i wyszedłem z kabiny prysznicowej. Wytarłem swoje ciało, zakładając następnie wcześniej przygotowane ubrania do spania i myjąc swoje zęby. Wróciłem do pokoju Cass, od razu siadając na kancie łóżka. Naprzeciwko stał wysoki regał z pięcioma półkami. Na najwyższej były jakieś książki, na następnej segregatory, a na każdej z nich pisały różne nazwy typu „angielski”, „matematyka”, „niemiecki”, „historia” i tak dalej. Domyślałem się, że w każdym z nich muszą być materiały Cassidy ze szkoły. Z czystej ciekawości wziąłem segrator z angielskim i matematyką. Jako pierwszy otworzyłem angielski. W środku było parę zeszytów i sprawdziany dziewczyny. Zacząłem je przeglądać, a ku mojemu zdziwieniu, na każdym z nich pisało „A+”, „A”, a tylko na jednym „B”. Nie spodziewałem się tego, naprawdę. Myślałem, że jej oceny będą gorsze, takie ledwo dopuszczające, nie mam pojęcia dlaczego.
Zamknąłem segregator z angielskim i otworzyłem ten z matematyką, a tam ogarnęło mnie jeszcze większe zdziwienie. Na każdym z testów było jedynie „A+”. Cholera jasna, ona miała lepsze oceny w szkole ode mnie. Cassidy jest jakimś geniuszem, przecież ona nie miała ani jednej negatywnej oceny.
Z lekkim uśmiechem na twarzy odłożyłem rzeczy na ich właściwe miejsce i zjechałem wzrokiem na kolejne półki regału. Środkowa była prawie pusta, stało na niej kilka lakierów do paznokci, puste pudełeczka po perfumach. Przypuszczam, że dziewczyn trzymała tutaj swoje kosmetyki.
Na czwartej i piątej półce stało dużo pudełek. Kucnąłem przy nich, dopiero teraz spostrzegając się, że na każdych z nich pisało coś typu „zdjęcia ze studniówki”, „filmy ze studniówki”, „szesnaste urodziny”. Wziąłem pudełko ze zdjęciami ze studniówki, siadając z nim na łóżku i otworzyłem je niepewnie. Wiedziałem, że nie powinienem, ale taka jest już ludzka ciekawość.
Wziąłem gruby plik zdjęć do ręki i zacząłem je przeglądać. Na większości z nich była przepięknie wyglądająca Cass. Była strasznie opalona w porównaniu do teraz, bo jak na lato, to jest bardzo blada. Na jej nosie były malutkie piegi, przypuszczam, że od słońca. Włosy też miała tak jakby jaśniejsze, chyba farbowane, bo był to ciemny blond, jednak pasował jej. Tej dziewczynie chyba wszystko by pasowało, nie oszukujmy się.
Na sobie miała typową suknię jak u księżniczki – fioletową z gorsetem i szerokim dołem. Pamiętam, że Jazzy miała bardzo podobną, tylko różowo-błękitną, ale krój był dokładnie taki sam. Nigdy tego nie rozumiałem, naprawdę. Facet zakłada garnitur i jest gotowy, a u dziewczyn trzeba chodzić i szukać odpowiedniej sukienki przez parę godzin, ewentualnie dni.
Westchnąłem przeglądając kolejne zdjęcia, na których pojawił się jakiś chłopak. Oboje patrzyli na siebie jak na zakochanych, na jednym zdjęciu nawet się pocałowali, tylko… Czemu byłem zazdrosny o takie coś? Ukłucie w moim sercu powiększało się, dlatego dałem to zdjęcie na sam spód, żeby na nie nie patrzeć. To zdecydowanie dziwne, że jestem zazdrosny o coś, co zdarzyło się tyle czasu temu. Wtedy nawet jej nie znałem.
Schowałem szybko pudełko z powrotem na miejsce, bo usłyszałem kroki na schodach i wsunąłem się pod kołdrę. Po paru sekundach do środka weszła Cassidy z delikatnym uśmiechem na twarzy. Oczy miała lekko podkrążone, przypuszczam, że ze zmęczenia, ale i tak wyglądała pięknie, zresztą jak zawsze. Usiadła na skraju łóżka, z walizki wyciągając czyste majtki i za dużą koszulę, w której zazwyczaj spała. Wzięła także swoją kosmetyczkę i nic się nie odzywając, poszła do łazienki.
Po dwudziestu minutach dziewczyna wyszła z pomieszczenia. Zgasiła światło, które paliło się w pokoju i położyła się obok mnie na łóżku.
- Mogę spać od ściany? – spytała po jakiejś minucie ciszy. Skinąłem jedynie głową i przesunąłem się bliżej brzegu łóżka, a Cassidy przeskoczyła nade mną i po chwili już leżała pod ścianą, a nas znowu nastała ta nieco niezręczna cisza.
- Cassidy? – przerwałem tę ciszę, bo zaczęła mnie denerwować.
- Słucham? – uśmiechnęła się w moją stronę, a ja odwróciłem się twarzą w stronę brunetki, żeby bez problemu móc na nią patrzeć.
- Opowiedz mi coś o sobie. – szepnąłem. Dziewczyna na moment zaczęła błądzić wzrokiem po pomieszczeniu, jakby zastanawiając się, co mi powiedzieć.
- A więc urodziłam się 18. marca 1994 roku tutaj w Atlancie…
- Masz 20 lat? – spytałem zdziwiony, tym samym przerywając jej.
- No tak, a co? – zaśmiała się swoim anielskim głosem.
- Nic, po prostu myślałem, że masz jakieś 24 lata czy coś w tym rodzaju. – wzruszyłem jednym ramieniem.
- Wyglądam aż tak staro? – zapytała i uśmiechnęła się zadziornie.
- Nie, wyglądasz na nastolatkę tak naprawdę, po prostu… No nie wiem. Mów dalej. – czułem jak zaczyna robić mi się coraz bardziej głupio, dlatego poprosiłem, aby kontynuowała.
- Dobrze, dobrze. Mieszkałam tutaj przez całe swoje życie razem z młodszą o rok siostrą i rodzicami. Tata jest prawnikiem, a mama architektem. Rodzice rozwiedli się jednak, gdy miałam dziesięć lat, ale całe szczęście obyło się bez tych wszystkich kłótni. W szkole byłam dość popularna, chyba nawet najpopularniejsza razem z moimi przyjaciółkami. Byłam cheerleaderką, więc wiesz, znałam dobrze drużynę futbolową i tak wyszło, byliśmy taką szkolną elitą. Oprócz tego chodziłam na balet, ale zrezygnowałam, jednak to nie znaczy, że nie umiem tańczyć innych rodzajów tańca, bo umiem i mogę powiedzieć, że jestem w tym naprawdę dobra. Typowa amerykańska dziewczyna ze mnie, taka jak te, które są pokazywane w filmach. Nie wiem, co jeszcze chcesz wiedzieć, więc jak coś, to pytaj. – uśmiechnęła się, klepiąc się lekko po brzuchu. Spodziewałem się trochę takiej odpowiedzi jaką mi dała, jednak czułem lekki niedosyt. Chciałem wiedzieć o niej więcej.
- Jak wyglądał Twój pierwszy pocałunek? – spytałem, a Cassidy schowała twarz w dłoniach.
- Miałam 13 lat wtedy… Razem z kolegą chcieliśmy spróbować, więc poszliśmy do szkolnej piwnicy i zaczęliśmy się całować. To znaczy, chyba całować, bo on wpychał mi język do buzi i myślałam, że zaraz mnie zje, naprawdę. – zaśmiała się, a ja razem z nią.
- A Twój pierwszy raz? – uniosłem pytająco brwi, uśmiechając się, jednak dziewczyna spojrzała na mnie podejrzliwie.
- To było po studniówce. Razem z moim chłopakiem pojechaliśmy do jego domu, bo akurat jego rodzice byli w pracy czy coś, nie pamiętam dokładnie. No i tam się to stało, było romantycznie i w ogóle. Był to najlepszy seks w moim życiu, mimo tego, że nieco bolało. – wzruszyła ramionami, a ja znowu poczułem to głupie uczucie zazdrości. Chciałem, żeby to ze mną przeżyła swój najlepszy seks, a nie z jakimś fagasem.
- Najlepszy? – uniosłem pytająco brwi, a Cassidy się zarumieniła.
- Nie do końca… To był najbardziej romantyczny seks w moim życiu, taki jaki chciałaby mieć każda dziewczyna, ale najlepszy seks przeżyłam z panem, panie Bieber. – odpowiedziała kuszącym tonem głosu, opuszkami palców drażniąc mój kark. – A Ty? Opowiedz mi coś o sobie. – dodała po chwili.
- Pochodzę ze Stratford w Kanadzie, urodziłem się 1. marca 1988 roku, a więc mam 26 lat. Moja mama Pattie, a właściwie Patricia jest ginekologiem, a ojciec Jeremy prawnikiem, tak samo jak Twój ojciec. Mam dwójkę rodzeństwa, Jazmyn i Jaxona, ale ich już znasz. Jazmyn ma 27 lat, a Jaxon 24. W szkole, tak samo jak Ty, byłem popularny. Grałem w hokeja, piłkę nożną i koszykówkę, więc laski na to leciały. – przerwałem na chwilę, bo dziewczyna się zaśmiała, jednak po chwili skinęła głową, a ja kontynuowałem. – Oprócz tego chodziłem na imprezy i byłem typowym łamaczem serc. Po skończeniu liceum przeprowadziłem się do Los Angeles, żeby studiować. Mieszkałem tam razem z Jazmyn, a po dwóch latach zamieszkał z nami Jaxon. Studiowałem zarządzanie i marketing oraz dziennikarstwo. Jestem redaktorem naczelnym w naszym rodzinnym magazynie „Biebers”, a oprócz tego mam sieć własnych hoteli i siedzibę w Londynie, która zajmuje się dokumentacją na potrzeby pozyskania środków z Unii Europejskiej. Aaa, jak coś, to już nie mieszkam z rodzeństwem, mam własny dom, a właściwie willę. – uśmiechnąłem się delikatnie, a dziewczyna westchnęła cicho.
- Zazdroszczę. – wzruszyła lekko ramionami, zaczynając wpatrywać się w śnieżnobiały sufit. – Jak wyglądał Twój pierwszy raz i Twój pierwszy pocałunek?
- To było z tą samą dziewczyną… W tajemnicy przed rodzicami i rodzeństwem miałem dziewczynę w wieku 18. lat. Chodziliśmy do jednej klasy, więc codziennie się widywaliśmy, a miłość rosła i rosła… Przynajmniej z jej strony, bo u mnie się zmniejszała, czułem, że to nie jest to. Jednak to z nią pierwszy raz się pocałowałem i z nią przeżyłem pierwszy raz, ale potem się pokłóciliśmy, ona zmieniła szkołę i już więcej się nie widywaliśmy. – mruknąłem, uśmiechając się jednym kącikiem ust.
- Z jednej strony to urocze, a z drugiej współczuję, że się rozstaliście. – w jej głosie słyszałem nieszczerość, gdy mówiła, że mi współczuje. Ah, kocham tę zazdrość u niej.
- Cass… Mogę się o coś spytać? Tylko nie obraź się… - powiedziałem, by zmienić temat.
- Pytaj. – zaciekawiony wzrok pokierowała na mnie.
- Czemu zostałaś, no wiesz… - zagryzłem dolną wargę i pomasowałem swój kark, zastanawiając się, jak ją nazwać, żeby jej nie urazić.
- Dziwką? – zapytała bez żadnych emocji w swoim głosie.
- Tak. – skrzywiłem się, a dziewczyna wzięła głęboki oddech.
- Potrzebowałam pieniędzy na studia i utrzymanie się. Nie chciałam pieniędzy od rodziców, więc niestety, wybrałam tę drogę. Pracowałam kiedyś w sklepie spożywczym, ale nie starczało mi pieniędzy nawet na opłacenie czynszu, więc tak wyszło. A jako dziwka zarabiam dość dużo, uzbierałam już prawie całą sumę, która potrzebna jest mi na studia. Pamiętam, że gdy pierwszy raz uprawialiśmy seks, Ty powiedziałeś, że jestem wąska, a wiesz czemu? Bo głównie tańczę na rurze, klientów dostają inne dziewczyny. Okej, czasem jak jakiś się uprze, to będę musiała mu ulżyć, ale poza tymi wyjątkami, Patrick ich odstrasza… I tak jestem jego maszynką do pieniędzy, zarabiam mu kilkaset dolców co noc samym tańcem. Z tego co pamiętam, to Ty nawet dałeś mi 500 dolarów, a to jest naprawdę dużo jak na jednego klienta. – jak to mówiła, to zrobiło mi się cholernie przykro z jej powodu. Ta dziewczyna mogłaby się dostać na każdy uniwersytet z takimi ocenami jakie miała, a wybrała tę najgorszą możliwą drogę.

Obudziły mnie promienie słońca, które świeciły prosto na moją twarz. Dłońmi potarłem swoje zaspane powieki i podniosłem się z łóżka, dopiero teraz spostrzegając się, że Cassidy nie ma obok mnie. Jej koszula do spania leżała ładnie złożona w kostkę na krześle, a z walizki ubyło parę jej ubrań. Podniosłem się i ubrałem szare rurki z luźnym krokiem oraz bordowy t-shirt. Zszedłem na dół, gdzie nikogo nie spotkałem, ale na tarasie usłyszałem głos Cass, Cassie i ich mamy. Po cichu zakradłem się do salonu i stanąłem przy ścianie, żeby kobiety mnie nie widziały.
- To jedziesz na koncert Drew’a z Justinem? – spytała Cassandra.
- Tak… Chciałam odwiedzić też tatę, ale nie zdążę, bo jutro wracamy, więc nie opłaca mi się pojechanie do niego. – słyszałem zawiedzenie w głosie Cassidy. Tak naprawdę nie musieliśmy jutro wracać i mógłbym przebukować nam bilety na poniedziałek, bo spotkanie z Johnem mam dopiero we wtorek wieczorem.
- Tacie będzie przykro, ale skoro nie możesz, to trudno. Wy rozmawiajcie, a ja zabieram się za obiad, bo już trzynasta. – usłyszałem głos Lucy i tego jak wychodzi z tarasu. Spałem aż do tak późna? Cholera jasna. – Justin! – usłyszałem nagle jej przerażony głos, że aż sam podskoczyłem w górę. – Nigdy więcej nie zakradaj się zza ściany, bo dostanę zawału. – kobieta skarciła mnie wzrokiem i ruszyła w stronę kuchni, a na tarasie usłyszałem chichot dziewczyn. Niepewnie podszedłem do nich i usiadłem na jednym z czterech krzeseł, które stały przy stoliku.
- Podsłuchiwałeś? – uśmiechnęła się zadziornie Cass.
- Może. – zaśmiałem się, a obie dziewczyny posłały mi zadziorny uśmiech.
- Niedługo będziemy musieli się zbierać. Koncert jest dopiero o dwudziestej, ale zanim dostaniemy się za barierki, to minie dużo czasu. – upiła łyk kawy.
- Ale my będziemy za sceną. – uśmiechnąłem się do niej delikatnie, a dziewczyna zachłysnęła się swoją kawą. Cassie poklepała ją po plecach, żeby jej to przeszło.
- Żartujesz sobie? – uniosła pytająco brwi, otwierając usta ze zdziwienia.
- Ani trochę. Wystarczy, że będziemy tam o dziewiętnastej. – wzruszyłem ramionami, a w oczach brunetki pojawiły się łzy szczęścia.
- Nie, proszę, nie becz. Tyle razy już płakałaś z powodu Drew’a, daj spokój. – zaśmiała się Cassandra, przytulając Cassidy do siebie.
- Ja nie płaczę. – odgryzła się Cass, jednak odwzajemniła uścisk swojej siostry.
- Nie, wcale. – mruknęła z ironią. – Zaraz będę musiała iść, umówiłam się z Sandrą.
- Z tą Sandrą?! – popatrzyła na nią zdziwiona Cass, a ja uznałem, że nie będę im przeszkadzać w rozmowie o dawnych przyjaciołach, dlatego podniosłem się z krzesła i udałem się do kuchni, w której krzątała się mama Cass, Lucy.
- Mógłbym zrobić sobie śniadanie? – spytałem, opierając się o wysepkę kuchenną.
- Możesz, ale jeśli najesz się teraz, to nie zjesz obiadu. – westchnęła, wsadzając zamarynowanego indyka do naczynia żaroodpornego. Czułem się, jakbym słyszał moją mamę, która też mnie często goniła, bo nie raz podjadałem przed obiadem, a potem nic nie zjadałem.
- Wszystkie mamy takie same… To może mógłbym pomóc? – spytałem, a kobieta skinęła głową. Podała mi deskę, nóż do krojenia i parę umytych już warzyw.

- Zrobisz sałatkę do pieczeni. – uśmiechnęła się ciepło, a ja zacząłem kroić warzywa.

_____________

Wybaczcie, że taki krótki, ale przynajmniej prawie cały rozdział jest napisany z perspektywy Justina, który buszował w rzeczach Cassidy, hahah. Zostało nam mało czasu, bo jedynie pięć dni, kiedy oboje będą razem, a potem Justin wyjeżdża, buuu. Mam do Was małe pytanie.. Czy chcielibyście, aby ta dwójka się w końcu pocałowała czy nie? :>
Mam także jeszcze jedną informację, a konkretniej - usunęłam bloga "Love Quintessence", bo nie miałam już żadnej weny, wypaliłam się, ale na szczęście tego opowiadania jak na razie będę się trzymać. Zastanawiam się także nad założeniem jeszcze jednego opowiadania (tamto, które podałam w przedostatnim rozdziale, usunęłam, hahah). Pomysł już mam, ale nie wiem czy byście czytali... I jeśli tak, to wolelibyście Lily Collins jako główną bohaterkę czy może Cailin Russo? Ja osobiście wolałabym Lily, ale Wasze zdanie też się dla mnie liczy :D
Nowy nie wiem kiedy, na razie mam dużo weny i zaraz zabiorę się za pisanie kolejnego rozdziału, dlatego może nowy będzie we wtorek? Ewentualnie jutro, ale wątpię :D

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

23 komentarze:

  1. Jejku, rozdział jet cudowny! *_*
    Tak! niech się pocałują! <3
    @luvmyjuustin x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacy oni są słodcy awww niech wreszcie będzie ich kiss :* :#

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham to czytac xd super rozdzial
    czekam na nn
    \@piinkovaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni są cudowni i oczywiście że ma dojść do pocałunku <3

    OdpowiedzUsuń
  5. niech sie pocałują ! błagam <3 a rozdział cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. może byłaby taka możliwość że bedziesz pisała kiedy dodasz rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial :D mam nadzieje, ze szybko pojawi sie nastepny... zycze weny :D @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  8. Aw genialny rozdzial
    taaaak niech oni sie w końcu pocaluja shehdh jak dla mnie Lily lepsze od Calin ale to twój wybór :)x

    OdpowiedzUsuń
  9. aaaaaaaa kochan too!! by mogli byc razem bylo by slodko ♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. jeny jeny jeny ja poprostu KOCHAM TO OPOWIADANIE
    naprawde jak narazie jesteś pierwsza na mojej liście najlepszych opowiadań kocham naprawde i nie mogę doczekać się nn
    życzę weny aniołku
    i niech się wreście pocałują co?
    @kocham_biebsa

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny. Mogliby się pocałować ale chyba to jeszcze nie ten moment. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. jejku przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i są cudowne, czekam na nexta ;*
    ps. proszę informuj mnie na tt jak dasz radę o kolejnych częściach @kamilaiskamila

    OdpowiedzUsuń
  13. TAK JEZU NIECH SIE POCALUJA W KONCU OMG KOCHAM TO @biebs_ilysmx

    OdpowiedzUsuń
  14. błagam niech oni sie wreszcie pocałują i zacznie coś iskrzyć <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku on jest na prawde świetny *.* ja tez bym wolala Lily a co do pocalunku to nie mogę się zdecydować z jednej strony chce a z drugiej nie :D czekam do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ciekawe co się wydarzy na tym koncercie :D @iheartblaugrana

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdzial tylko niech juz sie spotkają z Drewem (nie wiem jak to sie odmienia xd) do nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  18. super :) dodaj szybko kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Ej kiedy dodasz ten rozdzial mial byc dzisiaj ? :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Super rozdział ale dlaczego zmieniła szablon :/

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej dodasz dzisiaj czy sie nie wyrobisz bo nie wiem czy czkeac :/

    OdpowiedzUsuń
  22. miałas dodac wczoraj :"(((

    OdpowiedzUsuń
  23. Nadrabiam rozdziały tak jak obiecałam :)
    Genialny. Cudeńko *.*
    Ach ten ciekawski Justin.... haha xD

    OdpowiedzUsuń