4.09.2014

VIII

Czytajcie notkę pod rozdziałem!


Obudziło mnie coś dziwnego. Nie były to promienie słońca lub nastawiony budzik, tylko coś innego. Rozejrzałam się po sypialni, a po mojej prawej stronie leżał uśmiechnięty Justin, wpatrujący się we mnie. To zdecydowanie jego wzrok mnie obudził, bo słyszałam kiedyś, że jak się na kogoś patrzy, to można tę osobę obudzić.
Odwróciłam się w jego stronę tak, że leżeliśmy twarzami naprzeciwko siebie.
- Długo się pan tak na mnie patrzy? - spytałam, a mężczyzna objął mnie w pasie i przysunął moje ciało do jego ciała.
- Od jakichś dwóch godzin. Nie jestem "pan", tylko Justin. - powiedział, a ja przewróciłam oczami na jego ostatnie słowa, wzdychając. Wsunęłam nogę pomiędzy jego nogi tak, że nasze nagie ciała były teraz idealnie złączone.
- Zmarnowałeś tyle czasu. - westchnęłam.
- To nie jest marnowanie czasu. Mógłbym na Ciebie patrzeć cały dzień i całą noc, i nie znudziłoby mi się to. Wiesz co?
- Strata czasu, naprawdę. Hm?
- Jesteś taka piękna. - szepnął swoim zachrypniętym głosem, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi, żeby tego nie zauważył.
- A Ty jesteś taki przystojny. - zaśmiałam się, przejeżdżając opuszkami palców po jego ramieniu.
- Wiem. - uśmiechnął się szeroko, a ja wywróciłam teatralnie oczami, odwzajemniając uśmiech.
Jakąś godzinę leżeliśmy, rozmawiając i śmiejąc się. To był Justin, którego zdecydowanie lubiłam najbardziej. Taki nie martwiący się niczym, wesoły i kochany.
Wstałam z łóżka, opatulając się kołdrą, ale tym samym ściągnęłam ją z Justina, a moim oczom ukazało się całkowicie nagie ciało pana idealnego.
- Boże, Cass. - mruknął zirytowany i pociągnął za kołdrę, a ona zleciała ze mnie i wylądowała na mężczyźnie.
- Boże, Jus. - odpowiedziałam takim samym tonem, a moje policzki oblał rumieniec. Nie wstydziłam się swojego ciała, ale to było zupełnie coś innego, gdy widziało się siebie nago podczas seksu wieczorem lub w nocy, niż jeśli stoi się przed sobą nago, dodatkowo gdy jest jasno. 
- Cholera... - zwilżył wargi językiem, pożądliwym wzrokiem ilustrując moje ciało.
- Krępuje mnie pan. – skrzywiłam się, a gdy na podłodze zauważyłam moje majtki, to od razu je założyłam. Podniosłam również jego bokserki i rzuciłam nimi w mężczyznę, uśmiechając się zadziornie, a swoją ręką zakryłam piersi.
- Cóż za agresja, panno Benfield. – zaśmiał się, a ja wywróciłam teatralnie oczami, jednak mój uśmiech się poszerzył.
- Nie masz jakiegoś spotkania? – uniosłam pytająco brwi, próbując zmienić temat.
- Która godzina? – spytał, a ja z komody wzięłam komórkę, żeby sprawdzić godzinę.
- Jedenasta. – powiedziałam.
- Kurwa mać! – przekleństwo wydobyło się z jego ust i muszę przyznać, że brzmiało to cholernie seksownie, nawet bardzo. Do tego ten jego pociągający, zachrypnięty głos…
Mężczyzna od razu założył na siebie wczorajsze bokserki i podbiegł do szafy. Wyjął stamtąd czyste bokserki, czarne, ale eleganckie dżinsy, czarną koszulę i szarą marynarkę do tego. Nie odzywając się, wbiegł do łazienki, a ja po prostu wybuchłam śmiechem. Jeszcze nigdy nie widziałam zestresowanego Justina, a to był naprawdę zabawny widok, chociaż wiem, że zabiłby mnie, jeśli widziałby, że się z niego naśmiewam.
Z walizki wyjęłam czystą bieliznę, dżinsowe szorty z wysokim stanem i biały crop-top z jakimś francuskim napisem, którego nie rozumiałam. Nałożyłam te rzeczy na siebie, bo Justin zajął mi łazienkę i nie mogłam wpierw pójść pod prysznic, więc postanowiłam, że zrobię to potem.
Pościeliłam łóżko, a wczorajsze ubrania Justina złożyłam w kostkę i położyłam na krześle. Swoje ubrania również złożyłam, ale wsadziłam je do walizki. Zdecydowanie będę musiała je wypakować do szafy, bo dzisiaj jest dopiero czwartek, a z tego co pamiętam, to Justin wyjeżdża dopiero za tydzień.
Położyłam się na łóżku i wzięłam komórkę w rękę, a w tym samym czasie napisała do mnie Amber – moja jedyna przyjaciółka w Las Vegas. Pracujemy razem w klubie i chociaż nie piszemy zbytnio w dzień, to w nocy zawsze rozmawiamy podczas przerw. Czemu nie rozmawiamy/piszemy w dzień? Bo zazwyczaj nie ma czasu… To nie jest jak praca od 8-16, że potem ma się wolne, a w nocy się śpi. Praca w klubie nocnym wymaga wysiłku. Zaczynasz pracę koło 20-21, siedzisz tam do rana, a przy okazji musisz się "gimnastykować” przy rurze. Potem wracasz do domu, jesz coś, kładziesz się spać, budzisz się popołudniu, masz godzinę lub dwie dla siebie, a potem trzeba się szykować do pracy i tak w kółko. To rutyna, do której się już po prostu przyzwyczaiłam.
Odblokowałam komórkę i odczytałam wiadomość. Momentalnie się uśmiechnęłam.
Od: Amber <3: Kiedy wracasz do pracy? Tęsknię za Tobą, młoda.”
Tak szczerze mówiąc, to nie jestem dużo młodsza od niej, to zaledwie różnica kilku miesięcy, ale różnią się nam roczniki. Ja jestem z marca, a ona z listopada rok wcześniej.
Do: Amber <3: W przyszły czwartek, ewentualnie piątek, bo nie wiem, jak Patrick umówił się z panem Bieberem. Też tęsknię, stara!”
Odłożyłam komórkę, bo Justin wyszedł z łazienki.
- To ja lecę, cześć! – powiedział i pobiegł do przedpokoju, żeby założyć buty.
- Justin, poczekaj. – poszłam za nim.
- Co?! – spytał spanikowany, a mnie przyprawiło to o śmiech. Mężczyzna skarcił mnie wzrokiem, żebym się pośpieszyła.
- Teczka. – podałam mu rzecz, którą zabrałam z salonu, bo on o niej zapomniał.
- Dzięki! – uśmiechnął się szeroko i wziął teczkę. Miał już wychodzić, kiedy się zatrzymał i podszedł do mnie. Położył rękę na moich plecach i przysunął moje ciało do jego ciała, a po chwili poczułam jak wargami muska mój czubek głowy. – Miłego dnia, shawty. – zabójczo się uśmiechnął i wyszedł, zostawiając mnie samą z zarumienionymi policzkami. Justin Drew „Ideał” Bieber właśnie nazwał mnie „shawty”. Uważam, że to jest najseksowniejsze, jak i najsłodsze przezwisko dla dziewczyny, a szczególnie, gdy mówi to on – pan Bieber.
Poszłam szybkim krokiem do łazienki i od razu odkręciłam wodę, żeby kabina prysznicowa się nieco nagrzała. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic, tym samym czując jak wszystkie moje mięśnie rozluźniają się. Cudowne uczucie. Wzięłam trochę żelu na dłoń i zaczęłam myć swoje ciało. Następnie nalałam sobie mojego ulubionego szamponu z granatem i umyłam dwa razy włosy. Zawsze myję włosy dwa razy, chociaż nie jest to potrzebne, jednak gdy umyję jeden raz, to czuję nadal, jakby moje włosy były brudne. To chyba kwestia przyzwyczajenia, bo od zawsze tak je myłam.
Wyszłam, zakręcając wodę i wytarłam ciało. Wtarłam w nie balsam, a gdy wyschło, to założyłam wcześniejsze ubrania. Nie malowałam się, nie miałam na to nastroju, więc po prostu poszłam do salonu. Do wieży, która stała przy telewizorze, podłączyłam mój telefon i włączyłam sobie cały album Drew Mallette – Believe. Na początku poszłam do kuchni. Wspominałam, że w apartamencie również była mała, ale nowoczesna kuchnia? Chyba nie. A więc poszłam do kuchni, a tam zrobiłam sobie herbaty owocowej. Zaniosłam kubek wypełniony cieczą do salonu i usiadłam na kanapie.
Po wypiciu nie miałam co robić, więc odstawiłam kubek do zlewu i poszłam do sypialni. Otworzyłam drzwi od szafy i zaczęłam układać wszystkie moje rzeczy, które miałam ze sobą, do szafy. Kosmetyki poustawiałam w łazience, a na końcu została mi bielizna. Te rzeczy wrzucałam do pustej szuflady, przy okazji podśpiewując sobie Love Me Like You Do i zmysłowo tańcząc, kiedy w pewnym momencie poczułam jakieś ciepłe dłonie na mojej talii. Wzdrygnęłam się i odwróciłam w stronę osoby, która okazała się być Justinem, no bo kim innym?
- Co tak szybko? – zmarszczyłam brwi i wrzuciłam ostatni biustonosz do szuflady.
- Półtorej godziny. – zaśmiał się, ale po chwili jego mina stała się poważna, jakby nad czymś się zastanawiał. – Lubisz Drew? – uniósł pytająco brwi, a ja zasunęłam szufladę i owinęłam dłonie wokół jego szyi.
- Czy lubię? Kocham! To mój idol, tak marzę, żeby go spotkać! Nigdy go nie widziałam, jedynie w telewizji lub komputerze. – skrzywiłam się, a Justin popatrzył w dal, znowu jakby się zastanawiał. – Wiesz co? – spytałam, by przerwać ciszę.
- Hm? – uśmiechnął się delikatnie.
- To przerażające jak podobni do siebie jesteście z wyglądu. Ty wyglądasz jak jego starsza, bardziej doroślejsza wersja. Macie takie same oczy, takie same usta, rysy twarzy, no naprawdę! – wyrzuciłam rękami w powietrze, ale po chwili zakryłam dłońmi twarz, sama nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że się zarumieniłam.
- Cóż… - usta mężczyzny przybrały łobuzerski uśmiech. – Może dlatego, że jest moim kuzynem? – jego zadziorny uśmiech się poszerzył, a ja poczułam, jak mój żołądek zaciska się z podekscytowania.
- Co? – spytałam, mając nadzieję, że się nie przesłyszałam.
- Zaczekaj tutaj. – westchnął i wyszedł z sypialni. Zgodnie z jego poleceniem, nie ruszałam się z miejsca, chociaż miałam straszną ochotę sprawdzić, co robi. Ten mężczyzna ma wszystko – wygląd, pieniądze, jest kuzynem mojego idola, ogólnie jest idealny. Charakter też ma spoko, ale jego temperament czasem z nim wygrywa i nie kontroluje swoich słów lub ruchów.
Po jakichś pięciu minutach analizowaniu wszystkiego w głowie, do sypialni wszedł uśmiechnięty Justin.
- Masz jakieś plany na sobotę? – uniósł brwi, a ja popatrzyłam na niego nieco zdziwiona. To logiczne, że nie miałam żadnych planów na sobotę, przecież to on tak jakby decyduje, co będziemy robić.
- No nie mam. – wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się.
- A więc jedziemy na koncert mojego kuzyna. – powiedział, a moje dłonie zaczęły się trząść, sama nie wiem czemu.
- Naprawdę? – mój głos zadrżał.
- Tak. – odparł pewnie.
- O MÓJ BOŻE, BĘDĘ NA JEGO KONCERCIE, SPOTKAM GO, BĘDĘ GO WIDZIEĆ NA ŻYWO! – zaczęłam biegać po całym apartamencie i piszczeć z radości, po chwili czując, jak w moich oczach zaczynają zbierać się łzy szczęścia.
- Ej, spokojnie. – zaśmiał się Justin i nachylił się nade mną, bo uklęknęłam na podłodze. Mężczyzna zabrał dłonie, które trzymałam na twarzy i złapał mój podbródek, następnie unosząc moją głowę. – W sobotę lecimy do Atlanty, zaraz pójdę zabukować pokój w hotelu. – uśmiechnął się delikatnie i zaczął iść w stronę swojego gabinetu.
- Zaczekaj… - szepnęłam, podnosząc się, a mężczyzna wykonał moje polecenie. – Nie będziesz nic bukować. Moja mama mieszka w Atlancie, więc zatrzymamy się tam, przecież to nie problem, ale… Nie musisz tego robić, wiesz o tym? Kiedyś zbiorę sobie pieniądze na koncert i po sprawie. – zagryzłam dolną wargę, wzruszając ramionami.
- Teraz, kiedy tak się nakręciłaś, to myślisz, że z tego zrezygnuję? Dla mnie to sama przyjemność widzieć Cię szczęśliwą, a poza tym, skoro mam tak prostą możliwość dostania się na jego koncert, to czemu nie? – uniósł pytająco brwi, a po jego twarzy przebiegł cień uśmiechu. – Co do nocowania u Twojej mamy, to dobrze, aczkolwiek trochę się jej boję. – skrzywił się, a ja parsknęłam śmiechem.
- Dlaczego? – zmarszczyłam brwi, szeroko się uśmiechając.
- Boję się konfrontacji z teściową. – gdy wypowiedział te słowa, to myślałam, że ponownie wybuchnę śmiechem, ale powstrzymałam się.
- Idiota. – mruknęłam w żartobliwy sposób.
- Mam zadzwonić do niego i odwołać przyjechanie na koncert i obejrzenie go za sceną? – uśmiechnął się przebiegle. Nie można sobie z niego pożartować?
- Oh, niech pan wybaczy, że pana uraziłam. – założyłam ręce na piersi. – Ale za bilet samolotem płacę ja.
- No chyba śnisz. – zmarszczył brwi.
- Nie, naprawdę mówię. – tupnęłam nogą jak małe dziecko, a Justin się zaśmiał.
- Nie będziesz za nic płacić, shawty. – odpowiedział stanowczo.
- Ale... – chciałam coś powiedzieć, jednak mężczyzna mi przerwał.
- Nie. – warknął i podszedł do mnie.
- Justiiiin… - jęknęłam niezadowolona.
- Za chwilę będziesz mi tak jęczeć, oszczędź siły. – zaśmiał się i uniósł mnie, następnie przerzucając przez ramię, po czym udał się do sypialni.
____________

Hej, mam nadzieję, że rozdział się podoba!
Mam ważną informację dla Was, a konkretniej – komentujcie. Tyle osób wchodzi na tego bloga, więc czemu mam tylko 19 komentarzy, z czego jeden był mój, czyli 18 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
Nudzi Wam się to opowiadanie? Liczę jedynie na szczere opinie, jeśli uważacie, że coś powinnam zrobić lepiej, to po prostu mi napiszcie.
Chciałabym Was zaprosić także na moje nowe ff z Justinem - queens-affair, powinien pojawić się tam jutro pierwszy rozdział. Teraz jest tam tylko prolog i zwiastun, ale zapraszam! :)

23 komentarze = wtedy pojawi się kolejny

29 komentarzy:

  1. kljsbhdsiugduyisaip *.* Zajebisty rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww ale słodki rozdzial, kocham nie moge siebdoczekac nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział.NIe mogę dzoczekać się następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny rozdzial... czekam na nastepny *o* @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty kocham goo <3 czekam NN

    OdpowiedzUsuń
  6. Mraśny kocham go kolezanka mi doradziła bym czytała i się zakochałam czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje opowiadanie jest zbyt cudowne by mogło by mi się znudzić

    OdpowiedzUsuń
  8. ty uwazasz ze 18 komentarzy to mało ? niejedni mogli by pomarzyć :D nie miej takich wymagań :)

    OdpowiedzUsuń
  9. o jezu :O świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. jedno z moich ulubionych ff, czekam na następny!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Awww *.* świetny na prawd, normalnie zakochałam sie w tym opowiadaniu do nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi np nie nudzi sie ten fan fiction, tylko uważam, że rozdziały są jednak za krótkie.
    Co do rozdziału - widać, że zaczynają coś do siebie czuć.
    @iheartblaugrana

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny Jezu to jest super @biebs_ilysmx

    OdpowiedzUsuń
  15. cudowny :** czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebisty oni są tacy słodcy :#

    OdpowiedzUsuń
  17. jezu :O boski, boski i cudowny <3 chyba coś iskrzy między nimi. ciekawa jestem które z nich pierwsze się odważy i pocałuje ...

    OdpowiedzUsuń
  18. ooo miazga naprawde rozdział jest zajeboisty kocham i naprawde nie mogę się doczekać nn
    życzę weny powodzenia ;)
    @kocham_biebsa

    OdpowiedzUsuń
  19. Pierwszy raz czytam tak dobrze napisane opowiadanie :) gratuluje ci ze masz tak wielki talent i tak dobrze piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  20. kiedy następny ? :) bo jest juz ponad 23 kom :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie pierdol glupot! Niczego nie zmieniaj, to jeste genialne wlasnie takie :) Genialny rozdzial xx Czekam na nn <3
    ineedangelinmylife.blogspot.com
    sory za brak polskich znakow-problemy z klawiarura

    OdpowiedzUsuń
  22. podoba mi się, haha :D
    zwłaszcza love me like you do, no pięknie jedna z najlepszych piosenek Justina ♥ ogółem nie znalazłam, żadnych błędów, nie rzuciły mi się w oczy. Uwielbiam ich razem, doskonale przedstawiasz jej odczucia względem niego. W sumie z jego strony za mało jak dla mnie, trochę więcej dodaj właśnie z jego perspektywy, co czuje względem niej itd.
    pozdrawiam cieplutko ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. supi xD kocham po prostu. xD czytam dalej :P

    OdpowiedzUsuń