6.09.2014

IX

Justins POV

Opadliśmy razem z Cassidy zdyszani na łóżko. Dłonią przeczesałem roztrzepane włosy, przy okazji czując, jak mój oddech zaczyna się uspokajać.
- Justin… - usłyszałem głos dziewczyny, więc popatrzyłem na nią, a konkretniej prosto w jej błyszczące się tęczówki.
- Hm? – mruknąłem, okrywając nas kołdrą.
- Myślisz, że… Ale się nie śmiej! – ostrzegła mnie, a ja skinąłem głową, by kontynuowała. – Myślisz, że Drew mógłby się we mnie zakochać? – jej policzki się zaróżowiły. Niby to tylko „miłość” do idola, ale poczułem w sercu dziwne ukłucie.
- Myślę, że każdy facet mógłby się w Tobie zakochać. – uśmiechnąłem się delikatnie w stronę Cass.
- A Ty? – spytała, a moje serce zatrzymało się, po chwili zaczynając bić w szybkim tempie. Nie miałem pojęcia, co jej odpowiedzieć, przecież ja nie myślę ani trochę o miłości. Oczywiście, że myślisz, wystarczy tylko, że popatrzysz na Cassidy. – podpowiedziało mi serce. Nie masz czasu na miłość. – podpowiedział mi mózg.
- Nie zakochuję się. – szepnąłem to, co kręciło mi się w mózgu. Nigdy nie słuchałem się serca, i ZAWSZE dobrze na tym wychodziłem. Gdybym nie słuchał się mózgu, to nie byłoby mnie teraz w tym miejscu, gdzie jestem. Nie byłbym bogaty, nie miałbym własnego biznesu.
- Rozumiem. – posłała mi uśmiech Cassidy, jednak wyglądał, jakby był wymuszony. Brunetka odwróciła się plecami do mnie, układając wygodniej głowę na poduszce.
- Ej, coś nie tak? – spytałem zmartwiony, gładząc nagie ramię dziewczyny.
- Nie, wszystko jest okej. Chciałabym się tylko zdrzemnąć. – westchnęła zawiedziona. Wiedziałem, że kłamała, ale nie chciałem się w to bardziej zagłębiać, bo pewnie byśmy się pokłócili.
Szybko wsunąłem na siebie bokserki, a z szafy wyjąłem szare spodnie dresowe, które również na siebie założyłem. Podszedłem do dziewczyny i wargami musnąłem jej czoło.
- Dobranoc. – przejechałem wierzchem dłoni po policzku Cassidy. Brunetka odpowiedziała mi uśmiechem, więc wyszedłem z sypialni, zamykając za sobą drzwi. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon, więc odebrałem.
- Słucham?
- Justin, jak dobrze. Umówiłam Cię dzisiaj na spotkanie z jednym z tych ważnych biznesmenów, bo chciałeś mieć o nim artykuł w magazynie. – usłyszałem głos Samanthy po drugiej stronie.
- Na którą i gdzie? – spytałem, siadając na kanapie.
- O 19, w tej samej restauracji, w której był bankiet. Co powiesz na to, żebyśmy się spotkali we dwójkę, gdy wrócisz do Los Angeles? – próbowała, by jej głos brzmiał kusząco, ale nie udawało jej się to zbytnio. Parę razy pieprzyłem się z Sam, ale to wszystko, czego ta idiotka nie rozumiała?
- Mam dziewczynę, pojmij to. – warknąłem, a ona jedynie zaśmiała się debilnie.
- Oh, oczywiście. Do zobaczenia. – westchnęła i nim zdążyłem coś odpowiedzieć, rozłączyła się. Przewróciłem zirytowany oczami sam do siebie, odkładając komórkę na stoliku, a następnie udałem się do kuchni. Zrobiłem sobie mocnej, czarnej kawy i poszedłem do gabinetu.

Gdy znalazłem się w sypialni, to kucnąłem przy śpiącej Cass. Jej włosy były roztrzepane na wszystkie strony świata, ale wyglądała tak cholernie uroczo, że nie miałem serca jej budzić, jednak wiedziałem, że muszę, bo za trzy godziny mieliśmy wychodzić, a ona jest dziewczyną, więc pewnie będzie potrzebowała dużo czasu.
Kciukiem przejechałem po jej, nieco spierzchniętej, dolnej wardze, która wyglądała strasznie ponętnie, i gdyby nie nasza ustalona granica, to pocałowałbym ją teraz, uwierzcie.
Tę samą dłoń przesunąłem na zarys jej piersi. Odsunąłem kołdrę, by widzieć dziewczynę i lekko zacząłem przejeżdżać opuszkami palców wokół jej sutków, które zaczęły twardnieć pod moim dotykiem. Cass mruknęła cicho, ale nie obudziła się, więc postanowiłem kontynuować. Niech ma dziewczyna przyjemną pobudkę.
Dłonią zjechałem w dół do jej kobiecości i zacząłem zataczać na niej kółka. Brunetka wzdrygnęła się i uchyliła powieki.
- Justin, co Ty... – przerwała, gdy wsunąłem w nią dwa palce. – Oh… - jej ciało wygięło się w łuk, przez co jej średniej wielkości piersi, poruszyły się w górę i w dół. Czułem jak podniecenie przepływa przez całe moje ciało i mało brakowało, bym nie eksplodował, ale starałem się kontrolować, co było trudne do zrobienia. Przyśpieszyłem swoje ruchy palcami, a jęki dziewczyny zaczęły być głośniejsze, jednak w pewnym momencie wysunąłem z niej palce, żeby nie dać jej dostać orgazmu.
- Byłam tak blisko, a Ty przerywasz? – zmarszczyła brwi, karcąc mnie wzrokiem.
- Wtedy, gdy szłaś na zakupy, też mnie podnieciłaś, ale nic z tym nie zrobiłaś. Zemsta bywa słodka, shawty. – uśmiechnąłem się zadziornie, wzruszając ramionami. – Zbieraj się, idziemy na kolację, muszę przeprowadzić wywiad. – powiedziałem, zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
- Mhm. – mruknęła niezadowolona, przewracając teatralnie oczami.

Cassidys POV

Po dość długim czasie wyszłam gotowa z łazienki. Miałam na sobie białą sukienkę do kolan na długi rękaw, która rozszerzała się w biodrach. Przy kancie sukienki były doszyte czarne, koronkowe wzorki. Pod kolor miałam założone czarne szpilki. Włosy wyprostowałam i postawiłam na naturalny makijaż.
- Wyglądasz ślicznie. – uśmiechnął się delikatnie pan idealny.
- Dzięki. – wzruszyłam ramionami. – Możemy już jechać? – zirytowana zerknęłam na Justina, biorąc czarną kopertówkę do dłoni.
- Tak, pewnie. – odpowiedział uśmiechnięty, ale widać było, że był zdziwiony moim zachowaniem. Jego problem.
Wyszliśmy z apartamentu i zjechaliśmy na dół windą. Gdy mężczyzna oddał klucz, to udaliśmy się do zamówionej wcześniej limuzyny. Czemu wynajmować limuzynę? Nie można po prostu zamówić taksówki?
- Gdy się kąpałaś, to zamówiłem nam bilety na samolot. Gdybyśmy wylecieli w sobotę, to nie zdążylibyśmy na koncert, więc wylatujemy jutro wieczorem. – zerknął na mnie uradowany.
- Fajnie. – mruknęłam bez emocji, odwracając wzrok.
- Co się stało? – zmarszczył brwi i położył dłoń na moim kolanie.
- Nic, daj mi spokój. – warknęłam, a mężczyzna zdjął od razu dłoń. Nie odpowiedział nic już, jedynie spiorunował mnie wzrokiem.
Fakt, zachowywałam się niemiło w stosunku do Justina, ale miałam doła, byłam zła, chyba każdy to kiedyś przeżywał. Nie byłam zła o tą jego „zemstę”, to nawet było dość śmieszne, ale… To nienormalne, ale byłam zła o to, że powiedział, że się nie zakochuje, mimo tego, że dobrze o tym wiedziałam. Nie wiem, co się stało, ale po prostu zepsuł mi się humor po tym, a moje serce ściska się z bólu na samą myśl o tym. Do tego, gdy się kąpałam, to słyszałam, jak Justin rozmawiał z Samanthą przez telefon i z tego, co wywnioskowałam, ta kanalia będzie na spotkaniu. Myślałam, że wróciła do LA, ale nie – ona musi tu nadal być.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, atmosfera napinała się coraz bardziej, więc odetchnęłam z ulgą, gdy szofer się zatrzymał. Wyszliśmy z limuzyny, następnie kierując się do luksusowego budynku, w którym znajdowała się restauracja. Kelner zaprowadził nas do stolika, przy którym siedziała już Samantha, jednak klienta jeszcze nie było. Justin przywitał się z tą kanalią, ale ja posłałam jej tylko mordercze spojrzenie. Suka.
Usiadłam na swoim miejscu, jednak po chwili podniosłam się razem z resztą, bo klient wszedł do restauracji. Miał około 30. lat, był przystojny. Miał idealnie zarysowaną twarz i wyglądał na umięśnionego, ale bez przesady.
- John Bower. – uśmiechnął się do mnie uroczo i wziął moją dłoń, następnie muskając jej wierzch.
- Cassidy Benfield. – odwzajemniłam uśmiech. Ponownie zajęliśmy nasze miejsca. Justin, Samantha i John zaczęli rozmowę na temat magazynu. Ja nie miałam co mówić, dlatego jedynie jadłam i słuchałam tego, o czym rozmawiają, bo mam zamiar pójść na studia dziennikarskie, więc mogłam się czegoś nauczyć.
Po zjedzeniu deseru poczułam przyjemną ulgę w brzuchu, bo cały dzień nic nie jadłam. Złapałam w dłoń swoją kopertówkę i podniosłam się z krzesła.
- Państwo wybaczą, muszę do toalety. – powiedziałam eleganckim tonem.
- Odprowadzić Cię? – spytał Justin, jednak ja pokiwałam przecząco głową.
- Nie, nie trzeba. – posłałam mu delikatny uśmiech i udałam się do łazienki. Załatwiłam swoją potrzebę, a następnie umyłam ręce. Z kopertówki wyjęłam tusz do rzęs i puder, bo chciałam poprawić swój makijaż, jednak nie zrobiłam tego, bo do środka weszła Samantha. Normalnie zignorowałabym ją, ale ona stanęła obok mnie i zaczęła wpatrywać się we mnie z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
- Kim Ty jesteś, co? Pojawiasz się znikąd, oplatasz sobie Justina wokół palca, to nie jest normalne. – założyła ręce na biodrach, wlepiając we mnie wzrok.
- To się nazywa miłość. – schowałam kosmetyki z powrotem, mimo tego, że nawet się nie pomalowałam.
- Lecisz na jego kasę. – zmarszczyła brwi.
- Rozgryzłaś mnie. – odparłam, przewracając teatralnie oczami.
- Sama się do tego przyznałaś. – jej mina wyrażała triumf.
- To była ironia, idiotko. – przez przypadek wymsknęła mi się obelga, no ale to była przecież prawda. Dziewczyna popchnęła mnie na zimną ścianę. Zamierzała mnie pobić czy coś?
- Odwołaj to. – warknęła, przyciskając mnie bardziej.
- Ups, chyba jednak nie. – gdy wypowiedziałam te słowa, to złapała mnie momentalnie za włosy, by unieruchomić moją głowę i uderzyła twarzą o kant umywalki. Z moich ust wydobył się krzyk bólu, a w oczach pojawiły się łzy.
- Wiesz czemu Justina wtedy nie było na bankiecie tyle czasu? Bo pieprzył się ze mną. – zaśmiała się wrednie. Szybko stanęłam szpilką na stopę dziewczyny, a ta poluźniła uścisk na moich włosach, więc wybiegłam z toalety. Wszystkie spojrzenia zostały skierowane na mnie, w tym Justina i Johna. Boże, co za wstyd.
- Cassidy, co Ci się stało? – Justin podniósł się z krzesła i podszedł do mnie. Nie czułam swojego nosa, naprawdę. To było tak, jakby go nie było, ale mimo to, miałam wrażenie, że zaraz eksploduje. Do tego zaczęły spływać małe strużki krwi tuż nad moimi wargami.
- Wracajmy, proszę… - szepnęłam, ocierając łzy z moich policzków. Justin spojrzał na mnie, potem na klienta, a potem znowu na mnie.
- Skontaktuję się z panem. – powiedział John i wziął od kelnera woreczek lodu, który był owinięty szmatką. Przyłożył mi to do nosa, jednak Justin od razu złapał za końcówkę szmatki, żeby sam ją trzymać. Justin był zazdrosny, widać to było po nim i mimo tej całej sytuacji, to było urocze.
- Dziękuję. – mruknęłam to do klienta, Justina i kelnera. Pan idealny położył dłoń na moich plecach i zaczął mnie wyprowadzać z restauracji. Słyszałam, że jeszcze coś tam mówił do Johna, ale nie zwracałam na to uwagi.
Przy wyjściu, usłyszałam wołanie Samanthy, ale Justin to zignorował i po prostu pokierował się ze mną do czekającej na nas limuzyny.
- Cholera jasna, Cass… Co Wy tam z Sam robiłyście? – spytał, gdy ruszyliśmy. Z kieszeni wyjął chusteczki higieniczne i jedną z nich zaczął mi ocierać krew, która chyba nie zamierzała przestać spływać.
- Przez przypadek nazwałam ją idiotką i tak wyszło… - zaśmiałam się bez krzty humoru, czując jak ból zaczyna powolnie ustępować. – Powiedziała, że wtedy na bankiecie się pieprzyliście… - szepnęłam, a po moich policzkach zaczęło spływać jeszcze więcej łez. Ból fizyczny, który teraz przeżywałam, był niczym w porównaniu do bólu psychicznego. Nie byłam z Justinem, nie czułam nic do niego, ale to bolało, strasznie.
- Wierzysz jej w to? – spytał zmartwiony, biorąc nową chusteczkę.
- Chyba tak… - szepnęłam, odwracając wzrok.
- Nie wierz w to. Zabrałem ją w ciche miejsce, żeby wytłumaczyć, że nie mam z nią już więcej nic wspólnego poza pracą. Zaczęła się czepiać, więc odwiozłem ją do hotelu, a jej hotel leżał poza granicami Las Vegas, więc zajęło to trochę czasu. – westchnął. Nie brzmiał tak jakby kłamał i cóż… Wierzyłam mu, teraz mu wierzyłam.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, jednak była to przyjemna cisza. Nie byłam już zła na Justina, minęło mi to. Gdy stanęliśmy pod hotelem, to wysiedliśmy, jednak kiedy zaczęłam kierować się do wejścia, to mało co nie upadłam, bo zaczęło mi się kręcić w głowie. Pan Bieber wziął mnie na ręce tak, jakby chciał przeprowadzić mnie przez próg podczas ślubu. W recepcji odebraliśmy klucz i udaliśmy się na górę. W apartamencie Justin od razu zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku. Krew mi już nie leciała, więc wyrzucił zaczerwienioną chusteczkę do kosza i zajął miejsce obok mnie, cały czas trzymając lód przy moim nosie.
- Byłaś o mnie zazdrosna, gdy Samantha powiedziała Ci tamto? – wypalił nagle.
- Tak. – szepnęłam, czując jak moje policzki palą się ze wstydu.
- To dobrze, bo ja też byłem zazdrosny, gdy John chciał Ci pomóc. – szepnął jeszcze ciszej ode mnie, ale przyznał się do tego i… Podobało mi się to.
- To urocze. – przejechałam opuszkami palców po jego policzku.
- Cicho, księżniczko. Odpocznij. – musnął wargami moje czoło, a ja przymknęłam powieki.

_________
Hej, mam nadzieję, że Wam się podoba! Rozdział według mnie jest taki sobie, ani dobry ani zły. Wybaczcie, że taki krótki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy!
Dzisiaj zamierzam zarwać nockę i napisać dla Was rozdziały, więc no… Cieszcie się, hah :D
Btw, spodziewajcie się nowego szablonu niedługo, bo ten mi się już nie podoba, hahah. :)
A WŁAŚNIE! Dzisiaj mi się nudziło, więc zrobiłam zwiastun do DRUGIEJ części tego opowiadania! Będzie druga część, jeśli oczywiście będziecie chcieli, ale najpierw muszę zakończyć pierwszą. :D
Dodałam także Samanthę do bohaterów!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

29 komentarzy:

  1. najlepszy!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! I taka slodka koncowka awww :) Oczywiscie, ze chce druga czesc x czekam na nn xx
    (sory za brak polskich zankow-problemy z klawiatura)
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jest ! :D Czekam do nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny *-* strasznie pracowita jesteś haha czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. dodaj szybko kolejny <3 Sam to suka wrr ... nie lubię jej. ale to miłe, że są o siebie zazdrośni :)

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdiał jest cudowny naprawde czekam na nn @kocham_biebsa

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieważne że krótki bo i tak jest cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. O JEZU TO JEST TAKIE ZAJE ISTE MATKO GENUALNE @biebs_ilysmx

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdzial... czekam na nastepny *.* @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  11. najlepsze opowiadanie jakie widziałam <3

    OdpowiedzUsuń
  12. swietny rozdzial, oni razem sa tacy uroczy aww @piinkovaa
    czekam na nn!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże , boże , boże jest nie samowity <3 nie nawidze sam za to co robi grrr :/

    OdpowiedzUsuń
  14. MATKO BOSKA:(((((( JAKI SŁODKI DODAWAJ PRĘDKO NASTĘPNY!<3333/@stratfordqueenn

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny jest dawaj następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  16. oby się wreszcie pocałowali <3

    OdpowiedzUsuń
  17. boski <3 kocham to !!

    OdpowiedzUsuń
  18. kiedy kolejny ? :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jest nie do opisania swietnie piszesz :**

    OdpowiedzUsuń
  20. boski <3 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  21. kiedy nastepny ? <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Jest genialny awwwwwwwww *.* przyznali się, że są zazdrośni o siebie aaaaaaaaaaaaaaaa!!!!! loffky koffky i wgl :*

    OdpowiedzUsuń